Andrzej H. Jasiński: W innowacjach nadal Unię gonimy, ale nie doganiamy

Zasadnicza przyczyna niskiej innowacyjności polskiej gospodarki leży poza samym procesem innowacyjnym. Jest nią stopniowy spadek aktywności inwestycyjnej przesiębiorstw.

Publikacja: 12.01.2024 03:00

Andrzej H. Jasiński: W innowacjach nadal Unię gonimy, ale nie doganiamy

Foto: Adobe Stock

Na początek szczyptą teorii podstawą każdej innowacji technicznej jest nowa i/lub zakumulowana wiedza. Nie chodzi tu jednak o wiedzę potoczną, codzienną, lecz naukowo-techniczną. Nowa wiedza naukowo-techniczna powstaje w trakcie badań naukowych (B) i prac rozwojowych (R), czyli B+R.

Innowacja z kolei jest rezultatem procesu innowacyjnego. Zaczyna się on od pomysłu na nowy produkt/usługę czy nową technologię produkcji, następnie trwają stosunkowo długie i kosztowne prace B+R, po czym następuje wdrożenie i testowanie prototypu nowego rozwiązania naukowo-technicznego. A wreszcie również kosztowna komercjalizacja, czyli wprowadzenie innowacji na rynek. Jeśli jest to nowa technologia produkcyjna, zazwyczaj zostaje zainstalowana w danej firmie, choć może być też przedmiotem jej oferty rynkowej.

Jednakże po to, żeby wejść z innowacją na rynek, trzeba uruchomić produkcję nowego wyrobu, a to często wymaga poniesienia wcześniej dużych nakładów inwestycyjnych na wybudowanie nowej lub rozbudowę dotychczasowej hali produkcyjnej wraz z wyposażeniem w nowe linie produkcyjne, roboty przemysłowe oraz inne maszyny i urządzenia. Przedsiębiorca, zanim zaangażuje się w działalność innowacyjną, musi zatem podjąć decyzję inwestycyjną, że przeznaczy odpowiednie środki finansowe na organizację i rozpoczęcie produkcji przyszłej innowacji.

Współcześnie bez inwestycji w zasadzie nie ma innowacji, zwłaszcza technicznych, które pojawiają się głównie w przemyśle. Tak więc procesowi innowacyjnemu towarzyszą zwykle dwa inne procesy gospodarcze, tj. inwestowanie i wytwórczość.

Co to jest innowacja

Innowacja jest przejawem postępu technicznego. Jednak nie wszystkie zmiany techniczne zasługują na miano innowacji. Na takie miano zasługuje z pewnością nowość oparta na wynalazku, który powinien zostać opatentowany. Nie oznacza to jednak, że każda innowacja jest oparta na wynalazku. Z kolei dany wynalazek może nigdy nie stać się innowacją, jeżeli nie zostanie wykorzystany w praktyce gospodarczej.

Również nie każda innowacja musi być oparta na B+R. Wzrost nakładów na badania i rozwój powinien w długim okresie skutkować przyrostem innowacji i zgłoszeń patentowych, a w następstwie – patentów. Jednak nie zawsze „więcej B+R” powoduje „więcej innowacji” (w krótkim okresie).

Co więcej, współczesna innowacja, a właściwie proces innowacyjny to gra zespołowa – zarówno wewnątrz firmy, co oczywiste, ale przede wszystkim w jej najbliższym otoczeniu. Dzisiaj w warunkach światowego wyścigu technologicznego żadna firma, nawet największa korporacja, nie jest w stanie zapewnić sobie przetrwania w długim okresie jako wyspa technologiczna. Musi podczas owego procesu współpracować z jednostkami naukowymi, a także z klientami, dostawcami, pośrednikami i tym podobnymi podmiotami gospodarczymi.

Co cieszy, choć nie czyni poprawy

W poprzednim artykule „Doganiamy? A może tylko gonimy?” („Rzeczpospolita” z 22.09.2022) wykazałem, że w latach 2008(9)–2017(18) panowała stagnacja innowacji w polskim przemyśle. Zobaczmy teraz, czy udało się ją przełamać. Spróbujmy też odpowiedzieć na pytanie: co cieszy, a co martwi, jeśli chodzi o tendencje widoczne na scenie innowacji w Polsce w latach 2015–2022? Wyliczenia sa oparte na danych GUS.

Podstawowe wskaźniki dotyczące B+R wykazują tendencje wzrostowe, co bardzo cieszy. Otóż w latach 2015–2022 udział całkowitych nakładów na B+R (GERD) w PKB wzrósł z 1,00 proc. do 1,46 proc., przy czym w 2018 roku została wreszcie przekroczona wyraźnie bariera 1 proc. PKB, choć nadal dużo nam brakuje do średniej unijnej (ponad 2 proc.). Wielce pozytywny jest wzrost udziału nakładów sektora firm na B+R w GERD (z 46,5 do 54,8 proc.).

Notabene, od dawna głosiłem, że kluczem do poprawy poziomu innowacyjności polskiej gospodarki jest właśnie wzrost nakładów przedsiębiorstw na badania i rozwój oraz nierozerwalnie z tym związane zwiększenie liczby personelu B+R w firmach (z 38,5 do 50,9 proc.). Równie pozytywnym zjawiskiem jest także znaczny wzrost udziału nakładów na prace B+R w wydatkach firm na ich działalność innowacyjną (z 17,6 do 50,9 proc.). Można zatem stwierdzić, że w analizowanym okresie fundamenty badawczo-rozwojowe aktywności innowacyjnej podmiotów gospodarczych zostały poważnie wzmocnione.

Sprawdźmy teraz, czy pozytywne tendencje w zakresie finansowania B+R przełożyły się na poprawę wskaźników dotyczących innowacyjności, pamiętając, że rezultaty rosnących nakładów na B+R zwykle pojawiają się z pewnym opóźnieniem (szacunkowo dwa–trzy lata), czyli w tym przypadku powinny zacząć się pojawiać gdzieś około roku 2020. Jednakże rosnące nakłady na B+R nie spowodowały poprawy takich wskaźników poziomu innowacyjności polskiej gospodarki jak np.:

> udział eksportu wyrobów wysokiej techniki w eksporcie ogółem 8,9 proc. średniorocznie,

> odsetek firm przemysłowych (powyżej dziewięciu pracowników) wprowadzających produkty nowe w skali kraju 6,6 proc. średniorocznie,

* udział przychodów przedsiębiorstw przemysłowych (powyżej dziewięciu pracowników) ze sprzedaży nowości 9,8 proc. średniorocznie.

Wszystkie te trzy wskaźniki utrzymywały się na niskim poziomie. Co gorsza, dwa z nich były wręcz niższe w ostatnich latach niż w roku 2015. Szczególnie martwi spadkowa tendencja dotycząca aktywności patentowej w polskiej gospodarce, o czym świadczy malejąca z roku na rok liczba krajowych zgłoszeń patentowych (z 4676 do 3240). Otóż, jeśli twórca wynalazku zgłasza go do opatentowania, to znaczy, że widzi jego innowacyjny, komercyjny potencjał.

Nie ma, niestety, jednego syntetycznego, uniwersalnego miernika poziomu innowacyjności gospodarki. Komisja Europejska stosuje tzw. sumaryczny wskaźnik innowacji (Summary Innovation Index – SII). Nie bardzo nadaje się on do mierzenia innowacyjności, ponieważ składa się z 32 wskaźników cząstkowych, spośród których tylko cztery (sic!) dotyczą stricte innowacji. Jednakże dla celów porównawczych musimy z niego skorzystać.

A zatem: w latach 2015–2022 polski SII wzrósł z 0,243 do 0,328, czyli o 35 proc., podczas gdy średni unijny SII wzrósł w tym czasie z 0,468 do 0,542, czyli o 16 proc. (dane Eurostatu). Ale nie cieszmy się tym za bardzo, bo inne kraje unijne też poczyniły postępy w tym okresie. W rezultacie Polska cały czas zajmowała mniej więcej takie samo miejsce na liście rankingowej UE: 24. w 2006 roku, 24. w 2015 roku i 24. w 2022 roku. Podtrzymuję więc tezę z poprzedniego artykułu, że w zakresie innowacyjności nadal Unię gonimy, ale jej nie doganiamy.

Reasumując, trudno jest jednoznacznie stwierdzić, że stagnacja innowacji w polskim przemyśle została przełamana.

Co martwi, choć nie dziwi

Martwią dane zaprezentowane wyżej. Jaka zatem jest przyczyna lub przyczyny takiego stanu rzeczy? Główna przyczyna wydaje się dość prozaiczna – jest nią jednoznaczna tendencja spadkowa nakładów na działalność innowacyjną przedsiębiorstw przemysłowych: z 31,1 mld zł w 2015 roku do 19,0 mld zł w roku 2022 (w cenach bieżących!). Realnie to dziś mniej niż połowa.

Pojawia się więc kolejne pytanie: dlaczego firmy stopniowo ograniczały nakłady na działalność innowacyjną? Odpowiedź na to pytanie wymaga pogłębionych badań, niemniej wydaje się, że zasadnicza przyczyna leży poza procesem innowacyjnym. Jest nią stopniowy spadek aktywności inwestycyjnej w polskiej gospodarce. Otóż w całym badanym okresie tylko w roku 2019 nakłady inwestycyjne w przemyśle (w cenach stałych) były nieco wyższe niż w roku początkowym, zaś stopa inwestycji w gospodarce narodowej zmniejszyła się z 20,4 proc. w roku 2015 do 16,8 proc. w roku 2022. Pod tym względem Polska znajduje się w Unii na trzecim miejscu… od końca. Zresztą podobnie jak pod względem poziomu innowacyjności gospodarki.

Nie dziwi zatem, że spadek nakładów inwestycyjnych pociągnął za sobą zmniejszenie się nakładów na działalność innowacyjną i w następstwie spadek aktywności innowacyjnej przedsiębiorstw. Zgadzam się z prof. Witoldem M. Orłowskim, że kluczowe znaczenie mają teraz działania służące radykalnej poprawie klimatu inwestycyjnego, zachęcające polskie firmy do zwiększania aktywności inwestycyjnej („Rzeczpospolita” z 8.11.2023 r.), co naszym zdaniem powinno pociągnąć za sobą wzrost aktywności innowacyjnej naszych przedsiębiorstw.

Wielce niepokoi również bardzo niski odsetek firm współpracujących z innymi podmiotami w trakcie działalności innowacyjnej – średniorocznie jedynie 6,7 proc. firm przemysłowych. Tymczasem zdecydowana większość innowacji w Polsce jest oparta na własnych pomysłach, doświadczeniach, rozwiązaniach przedsiębiorstw, mimo że większość „produkcji naukowej” odbywa się poza nimi. To m.in. dlatego tak niski jest udział wyrobów high tech w naszym eksporcie oraz tak mało jest nowości na skalę krajową. Nie są to, generalnie, innowacje klasy światowej.

Przyczyn niskiego poziomu innowacyjności naszej gospodarki jest, rzecz jasna, dużo więcej. Musimy mianowicie pamiętać, że dla poprawy istniejącej sytuacji niezbędne jest nie tylko tworzenie jak największej liczby nowych produktów i technologii produkcji. Ważny jest także transfer nowej wiedzy naukowo-technicznej zarówno wewnątrz kraju, jak i z zagranicy (który powinien prowadzić do dyfuzji innowacji w gospodarce) oraz ich absorpcja w przedsiębiorstwach.

Autor jest profesorem na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego.

Na początek szczyptą teorii podstawą każdej innowacji technicznej jest nowa i/lub zakumulowana wiedza. Nie chodzi tu jednak o wiedzę potoczną, codzienną, lecz naukowo-techniczną. Nowa wiedza naukowo-techniczna powstaje w trakcie badań naukowych (B) i prac rozwojowych (R), czyli B+R.

Innowacja z kolei jest rezultatem procesu innowacyjnego. Zaczyna się on od pomysłu na nowy produkt/usługę czy nową technologię produkcji, następnie trwają stosunkowo długie i kosztowne prace B+R, po czym następuje wdrożenie i testowanie prototypu nowego rozwiązania naukowo-technicznego. A wreszcie również kosztowna komercjalizacja, czyli wprowadzenie innowacji na rynek. Jeśli jest to nowa technologia produkcyjna, zazwyczaj zostaje zainstalowana w danej firmie, choć może być też przedmiotem jej oferty rynkowej.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację