Jestem ojcem trzech synów i stale zastanawiam się, jak będzie wyglądać ich zawodowa przyszłość. Czy będzie starczać im do pierwszego? Czy skończą jak kreskówkowy wilk menel krzyczący „Nu pogodi” na wszystkich, którym się w życiu powodzi lepiej od nich?
Obserwując ich ostatnie zmagania z nauką z przerażeniem stwierdzam, że nasz system edukacji nie pomaga im w osiągnięciu przyszłego sukcesu. Wiecie, dlaczego? Ponieważ rozwijanie umiejętności samodzielnego, konstruktywnego i krytycznego myślenia nie są w nauczaniu naszej młodzieży priorytetowe.
Na słynnej „Liście Szanghajskiej” prezentującej 1000 najlepszych uniwersytetów na świecie w 2022 r. pojawiło się 11 polskich uczelni. Te najlepsze – UW i UJ zajmują środkowe miejsca w tym rankingu. Opublikowanie takiego wyniku wywołało wysyp entuzjastycznych artykułów i komentarzy w internecie, a kilka butelek szampana w barku Ministra Murdzka [Wojciech Murdzek, sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. reformy funkcjonowania instytutów badawczych – red.] zapewne mocno spieniło się w gotowości do triumfalnego wystrzału, choć tak naprawdę, to Pan Minister powinien pić raczej z żalu niż z radości.
Posłuchajcie, jak to brzmi: jedenaście na tysiąc! Czy naprawdę nie stać nas na więcej? Co gorsza, w rankingu wyprzedzają nas takie cywilizacyjne i gospodarcze potęgi jak Meksyk, Malezja czy Iran. Najwięcej uniwersytetów w tym zestawieniu posiadają Stany Zjednoczone, bo aż 196, z czego 39 w pierwszej setce! To akurat nie powinno nikogo dziwić, ponieważ w USA już od najmłodszych lat stawia się na wyłapywanie i profilowanie talentów w strategicznych kierunkach.
Ale co tam, po co brać przykład z Hameryki, po co rozbudzać w młodzieży ciekawość i pasję do nauki i kreatywnego myślenia. Pozostawmy nasz system edukacji w niezmienionej formie. W czasie, kiedy za oceanem opracowuje się lekarstwo na raka, buduje rakiety, które zabiorą nas na Marsa i dokonuje kolejnych przełomów w technologii zimnej fuzji, u nas eksperymentuje się z nowymi szczepami ziemniaka, dającymi najlepszy zacier w branży bimbrowniczej i mocniejszymi magnesami, które położone na licznik pomiaru wody zmniejszają wartość jej zużycia przy odczycie.