Aż o ponad połowę spadły w minionym kwartale inwestycje w start-upy. W trudnym otoczeniu makroekonomicznym spada skłonność do inwestycji w ryzykowne aktywa, więc strumień płynący z funduszy VC wysycha. Szczególnie jeśli chodzi o inwestycje stricte prywatne. Inwestycje w innowacje to jednak nie fanaberia, są paliwem dla nowoczesnych gospodarek. Dlatego należy trzymać kciuki za polskie start-upy i fundusze VC. Są one cennym inwestorem: wnoszą do spółek nie tylko pieniądze, ale też wiedzę, mentorską pomoc i siatkę kontaktów biznesowych.
Czytaj więcej
Inwestycje w polskie start-upy w I półroczu spadły aż o 57 proc. w skali roku. Strumień z pieniędzmi dla młodych spółek technologicznych gwałtownie wysycha, a szanse na szybką poprawę tej sytuacji są nikłe.
Kiedy zobaczymy ożywienie? Dostęp do finansowania powinien się poprawić wraz ze zbliżającym się cyklem obniżek stóp procentowych. Pierwsze oznaki ożywienia zobaczymy zapewne w 2024 r. Szczególnie przydatne będą środki na projekty będące na późniejszym etapie rozwoju, bo takich nadal w Polsce brakuje.
Ale oprócz pieniędzy potrzeba też poprawy relacji pomiędzy start-upami a funduszami, które zarzucają młodym przedsiębiorcom chęć łatwego zarobku i brak przygotowania do komercjalizacji projektów. Czasy, w których za sam pomysł inwestorzy byli skłonni zapłacić grube miliony, minęły bezpowrotnie. Ale sektor VC też nie jest bez winy. Obeznani z branżą przytaczają wiele przykładów skandalicznego zachowania funduszy. Kłamstwa, wykorzystanie luk prawnych, żeby pozbawić założycieli udziałów – to tylko niektóre. Sądzę, że będą coraz rzadsze, bo polski sektor VC się profesjonalizuje. Jeśli do tego dojdzie nowy strumień pieniędzy, rok 2024 może być dla polskich start-upów naprawdę ciekawy. Chyba że na horyzoncie pojawi się kolejny czarny łabędź. Ale ostatnio nadleciało ich już tak dużo, że świat powoli zaczyna się z nimi oswajać, traktując niepewność jako stały element globalnego ekosystemu.