Krzysztof Adam Kowalczyk: Jak uniknąć bieda-emerytur

W Polsce pilnie potrzeba bodźców do wydłużenia aktywności zawodowej. Muszą płynąć nie tylko od państwa, które powinno zachęcać do opóźniania przejścia na emeryturę, ale także od pracodawców.

Publikacja: 30.01.2023 03:00

Krzysztof Adam Kowalczyk: Jak uniknąć bieda-emerytur

Foto: Adobe Stock

W niedzielę znów zagrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, więc w telewizji pełno było Jurka Owsiaka. Ileż energii ma ten facet, mógłby nią obdzielić kilku 20- czy 30-latków. A ile lat ma on sam? Parę klików w internecie – niech mi pan Jerzy wybaczy zaglądanie w metrykę – i zdumienie: dobiega siedemdziesiątki. A energii pewnie wystarczy mu na kolejne dwie dekady.

Jerzy Owsiak nie jest wyjątkiem. Gdy rozejrzymy się wokół, znajdziemy ludzi, dla których wiek nie jest żadną barierą zawodową. Na moim osiedlu jeszcze niedawno chodziło się strzyc do pana Stefana, a gdy budynek z jego zakładem fryzjerskim szedł do rozbiórki, otworzył on biznes w nowym miejscu. A miał wtedy około 75 lat. Koleżanka mojej żony pomaga tacie, 90-letniemu lekarzowi, który nadal przyjmuje pacjentów, ale czasem potrzebuje wsparcia przy komputerze do wystawiania e-recept. Dla nich praca stała się pasją, a tę chce się wykonywać, jak długo się da.

Tymczasem pracą do śmierci straszą Polaków ci politycy, którzy zbijają kapitał na lęku przed podniesieniem wieku emerytalnego. Odwrócenie przez PiS reformy PO–PSL (polegała na jego stopniowym zrównaniu dla obu płci i podniesieniu do 67 lat) pozwoliło obecnym rządzącym zebrać głosy pokolenia mającego w pamięci trudne lata 90., z dużym bezrobociem, bojącego się, że nie zdoła utrzymać pracy po sześćdziesiątce. A emerytura, choćby mała, to pewny dochód, tyle że niewielki. Tym mniejszy, im wcześniej się na nią przejdzie, bo ZUS tyle wypłaci, ile w sumie wpłaciliśmy składek emerytalnych.

Zwłaszcza kobiety są skazane na niskie emerytury, bo przechodzą w stan spoczynku wcześniej od mężczyzn i dożywają dużo starszego wieku niż oni. Dlatego pytani przez nas ekonomiści jednym głosem wypowiadają się w panelu „Rzeczpospolitej” za zrównaniem wieku emerytalnego obu płci, co jest standardem w większości krajów Europy Zachodniej. Są też za podniesieniem go do co najmniej 67 lat, choć po ostatniej burzy medialno-politycznej niektórzy łagodzą stanowisko.

Wśród polityków popularny jest pogląd, że zamiast zmuszać Polaków do dłuższej aktywności zawodowej, należy ich zachęcać i w ten sposób podnieść realny wiek odejścia na emeryturę. Sęk w tym, że nasz system nie daje bodźców w tym kierunku, co podkreślają ekonomiści z panelu „Rzeczpospolitej”. Na pierwszy rzut oka imponuje 40-proc. wzrost liczby pracujących emerytów, liczony od 2015 r., ale to efekt niskiej bazy odniesienia (pracuje tylko co 15.). I zapewne gigantycznego skoku inflacji zmuszającego do szukania dodatkowych dochodów.

Bodźce do wydłużenia aktywności zawodowej muszą płynąć nie tylko od państwa, które mogłoby np. umożliwić stopniowe jej zmniejszanie po 65. roku życia, ale także od pracodawców. Wobec zapaści demograficznej nie mogą już liczyć na roczniki młodych wchodzących na rynek pracy i powinni zastanowić się, jak dłużej zatrzymać pracowników, których już mają, mimo że zaawansowany wiek zmniejsza ich wydajność.

Inaczej wszyscy skazani będziemy na bieda-emerytury i rzucane przez polityków przed wyborami ochłapy w postaci kolejnych „czternastek”, a pracodawcy – na chroniczny brak rąk do pracy.

W niedzielę znów zagrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, więc w telewizji pełno było Jurka Owsiaka. Ileż energii ma ten facet, mógłby nią obdzielić kilku 20- czy 30-latków. A ile lat ma on sam? Parę klików w internecie – niech mi pan Jerzy wybaczy zaglądanie w metrykę – i zdumienie: dobiega siedemdziesiątki. A energii pewnie wystarczy mu na kolejne dwie dekady.

Jerzy Owsiak nie jest wyjątkiem. Gdy rozejrzymy się wokół, znajdziemy ludzi, dla których wiek nie jest żadną barierą zawodową. Na moim osiedlu jeszcze niedawno chodziło się strzyc do pana Stefana, a gdy budynek z jego zakładem fryzjerskim szedł do rozbiórki, otworzył on biznes w nowym miejscu. A miał wtedy około 75 lat. Koleżanka mojej żony pomaga tacie, 90-letniemu lekarzowi, który nadal przyjmuje pacjentów, ale czasem potrzebuje wsparcia przy komputerze do wystawiania e-recept. Dla nich praca stała się pasją, a tę chce się wykonywać, jak długo się da.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację