Obserwując aktywność przedstawicieli głównych partii politycznych, nie sposób nie zauważyć, że kampania przed wyborami parlamentarnymi ruszyła z kopyta. Rządząca koalicja prowadzi tę kampanię pod hasłem „Dobry rząd na trudne czasy”, zapewniając, że tylko kontynuacja rządów Zjednoczonej Prawicy pozwoli uporać się z istniejącymi problemami, podczas gdy zwycięstwo opozycji stanowiłoby według tej narracji katastrofę.
Równocześnie politycy PiS, ostatnio zwłaszcza prezes Jarosław Kaczyński, starają się przedstawić ostatnie siedem lat jako okres niebywałego wręcz rozwoju polskiej gospodarki, który nie tylko oznacza olbrzymi postęp w materialnych warunkach życia ludności, ale stanowi także przedmiot zawiści naszych wrogów, których widzi głównie na Zachodzie, a którzy za wszelką cenę chcą zaszkodzić dynamicznemu rozwojowi naszego kraju.
Druga Japonia
W polskim dyskursie politycznym ugruntowaną tradycję ma odwoływanie się do Japonii wtedy, kiedy nic sensownego politycy nie mają do powiedzenia na temat perspektyw polskiej gospodarki. Już dekady temu Lech Wałęsa stawiał Japonię jako wzór dla polskiej gospodarki. Według tej narracji Polska miała stać się drugą Japonią, co wydawało się wówczas nierealnym celem. Krytyczny wobec Lecha Wałęsy Jarosław Kaczyński ponownie postawił Japonię jako wzór gospodarki, do którego powinna zmierzać Polska.
Japoński motyw pojawił się w wystąpieniu prezesa Kaczyńskiego w Stargardzie, a następnie został powtórzony w Szczecinie. Według tej wypowiedzi Polska pod względem średnich wynagrodzeń w rankingu OECD znajduje się tuż za Japonią, a zatem w niedługim czasie, kontynuując politykę gospodarczą zainicjowaną przez Zjednoczoną Prawicę, ma szansą zbliżyć się do Japonii – stać się drugą Japonią.
Analizując dane dotyczące wzrostu gospodarczego Japonii w ostatnich 30 latach, nie wydaje się, żeby był to wzorzec polityki gospodarczej wart naśladowania. Do lat 90. gospodarka Japonii rozwijała się rzeczywiście szybko, osiągając jedne z najlepszych w świecie wskaźników wzrostu. Jednakże od początku lat 90. dynamika wzrostu gospodarczego Japonii zdecydowanie osłabła, wręcz załamała się.