W przestrzeni publicznej pojawiało się wiele o tym, że Krajowy Program Odbudowy Polsce nie jest potrzebny. W końcu nasz kraj mógł zaciągać zobowiązania w okresie pandemii tanio.
Faktycznie tak było. Jednak obecnie rentowność dziesięcioletnich polskich obligacji skarbowych sięga już prawie 7 proc. Dla porównania, w czasie wakacji 2021 r. było to około 1,55 proc., pod koniec 2021 r. około 3,7 proc., a w połowie kwietnia 2022 już ponad 6 proc. W tym samym czasie koszty emisji długu rozłożone na wszystkie państwa UE wzrosły z poziomu 0–0,5 proc. do 2,5 proc. obecnie. Oznacza to, że UE nadal pożycza taniej niż Polska i to ponaddwukrotnie.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od tego, czym są rentowności. Rentowność obligacji to oprocentowanie nowego długu zaciąganego przez państwa. Rentowności zależą od trzech czynników: (1) stopy procentowej NBP – czyli bieżącego kosztu pieniądza na rynku, (2) oczekiwań rynku finansowym na przyszły poziom stóp procentowych – np. w ciągu najbliższych dwóch lat dla obligacji dwuletnich, (3) premii za ryzyko kredytowe – rekompensuje ona ryzyko, że dług może nie zostać spłacony.
W ciągu roku rentowności obligacji znacznie wzrosły. Dla przykładu, rentowność obligacji dziesięcioletnich podniosła się z 1,7 do 6,6 proc. Podobnie wzrosły rentowności obligacji dwu- i pięcioletnich. Oznacza to, że Skarb Państwa musi płacić o prawie 5 pkt proc. więcej za emisję nowego długu.
Wzrost rentowności obligacji to efekt podwyżek stóp procentowych NBP: w ciągu roku główna stopa banku centralnego wzrosła z 0,1 do 6,5 proc. Oczekiwania na dalsze podwyżki podbijają rentowności o dodatkowe 0,3 pkt proc. Oznacza to, że działania banku centralnego odpowiadają za 95 proc. wzrostu rentowności polskich obligacji. To naturalny proces: podnoszenie stóp procentowych oznacza droższy pieniądz zarówno dla gospodarstw domowych, jak i budżetu państwa.