Wojna i wywoływane przez nią problemy gospodarcze wymagają często podejmowania nagłych decyzji w otoczeniu o wysokiej niepewności i niepełnej informacji. Należy wówczas pamiętać, by nie zaburzyć równowagi w obszarach o znaczeniu systemowym, co spowodowałoby więcej szkody niż pożytku.
Przykładem jest zamykanie giełd w czasach kryzysu. Z jednej strony nie pozwala się kapitałowi odpłynąć z kraju (korzyść krótkoterminowa), ale z drugiej podważa się zaufanie do całego rynku (długoterminowa strata). A bez zaufania rynek nie może i nie będzie funkcjonować. Potrzeba chwili i emocje są zwykle złymi doradcami, tak jak przejściowe osłabienie wartości złotego jest złym argumentem za przystępowaniem do strefy euro.
Zbyt niska stopa procentowa w EBC
Zacznijmy od podkreślenia oczywistości: z inflacją zmaga się po pandemii większość krajów zachodnich. Obecnie silnie wpływa na nią wzrost cen surowców i żywności, bo Rosja to jeden z głównych producentów paliw kopalnych, a Ukraina i Rosja są światowymi liderami eksportu zbóż i olejów. To rosnące ceny surowców i żywności odpowiadają za dodatkowy wzrost inflacji, a nie złoty, który wobec euro osłabił się mniej niż 3 proc.
Czy przyjęcie euro pomogłoby nam w walce z inflacją? Utrzymywana przez Europejski Bank Centralny (EBC) stopa procentowa na poziomie zero byłaby zdecydowanie zbyt niska dla Polski – tak samo jak jest zbyt niska dla Litwy i Estonii, w których inflacja jest już na poziomie odpowiednio 12,3 proc. oraz 11,0 proc. Przy takiej stopie procentowej inflacja w Polsce wymknęłaby się spod kontroli, m.in. poprzez zwiększenie liczby kredytów hipotecznych, co skutkowałoby uformowaniem bańki na rynku nieruchomości, takiej jak m.in. w USA, Hiszpanii czy Irlandii. Zarzuty za zbyt wolną reakcję na podwyższoną inflację byłyby znacznie bardziej uzasadnione, gdyby zamiast Narodowego Banku Polskiego naszą politykę pieniężną prowadził EBC.
Z euro jest trochę jak z kupnem jednego rozmiaru spodni dla całej rodziny: dla większości będą albo za duże, albo za małe. Dobrze będą mieli tylko ci, na których spodnie pasują. Stopa procentowa EBC jest za niska dla Niemiec i za wysoka dla np. Grecji, żadne z tych państw nie ma jednak pełnego wpływu na jej zmianę. My w Polsce sami możemy ustalać, jaka stopa procentowa będzie dla nas odpowiednia. I to jest duży przywilej, który w połączeniu z płynnym kursem walutowym sprawił, że w czasach kryzysu finansowego 2008–2009 Polska była słynną „zieloną wyspą”.