Zacznijmy od tego, co wiemy. Rachunki PKB publikowane są w cyklu kwartalnym, a wyniki ostatniego kwartału 2021 poznamy dopiero za miesiąc. Teoretycznie więc nie powinniśmy jeszcze znać wyników całorocznych – tym bardziej że czwarty kwartał odpowiada zawsze za nieproporcjonalnie dużą część produkcji realizowanej w ciągu roku.
Mimo to od lat GUS prezentuje w końcu stycznia pierwsze przymiarki do wyników całorocznych, oparte na częściowych danych. Zazwyczaj nie różnią się one zbytnio od tego, co jest publikowane później, zwłaszcza informacja o tempie wzrostu PKB. Jeśli GUS jest szczególnie niepewny części swoich obliczeń, woli ich nie pokazywać.
I tak na przykład w tym roku, w odróżnieniu od lat ubiegłych, z prezentacji zniknęły informacje na temat całej akumulacji, a więc sumy inwestycji i przyrostu zapasów.
Są tylko inwestycje.
Nie ma publikacji – nie ma informacji. Takie było od lat stanowisko GUS. Tyle że jeśli w zestawieniu podaje się sumę dwóch składowych oraz wartość jednej z nich, bez kłopotu można sobie wyliczyć drugą (pamiętam pewnego prezesa GUS, który oficjalnie stwierdził, że nikomu nie wolno tego robić... ha, ha, ha). Tak samo jak na podstawie szacunków rocznych i znanych już danych z pierwszych trzech kwartałów osoby znające się trochę na ekonomii (i na Excelu) bez większych kłopotów mogą wyliczyć, jak wyglądają wstępne dane na temat czwartego kwartału, które urząd statystyczny ostatecznie ogłosi dopiero za kilka tygodni.