W Polsce instytucjonalny najem mieszkań nie zaczynał od mocnego uderzenia. Pierwsze transakcje były raczej skromne, zwłaszcza w porównaniu z Zachodem, gdzie inwestorzy instytucjonalni kupują tysiące lokali. Rozwój takiego najmu (nazywanego PRS, od angielskiego private rented sector) mocno przyspieszył w czasie pandemii. Zaczęły się u nas meldować wielkie fundusze. Ubiegły rok zamknął się na tym rynku dużymi transakcjami.
Czytaj więcej
Udział transakcji z funduszami z rynku najmu miał bardzo mocny wpływ na wynik sprzedaży mieszkań w 2021 r. I taka sytuacja utrzyma się w najbliższych latach.
Budynki dla PRS, a nie tylko Kowalskich, chcą budować wielcy ogólnopolscy deweloperzy. Taśmy produkcyjne uruchamiają m.in. Spravia (d. Budimex Nieruchomości), Murapol, Robyg. Inwestycję z lokalami na wynajem szykuje Trei. Inni też się do tego szykują. Z analiz wynika, że na 35 tys. mieszkań sprzedanych w 2021 r. przez giełdowych deweloperów niemal 17 proc. to transakcje z funduszami PRS.
Najem instytucjonalny ledwie zdążył przyspieszyć, a już zbiera cięgi. Zarzutów jest sporo. PRS ma zabierać mieszkania Kowalskim. Deweloper, zamiast oferować lokale na rynku detalicznym, zbywa je hurtowo, uszczuplając podaż, która z trudem nadąża za popytem.
Trzeba pamiętać, że w czasie hossy, kiedy z oferty znikają nawet dziury w ziemi, firmom bardziej opłaca się sprzedawać mieszkania pojedynczo – drożej. Pakietowe zakupy oznaczają niższą marżę. Gorączka na rynku nieruchomości powoli jednak opada. Wzrost cen wyhamowuje. Oddanie całego bloku funduszowi daje deweloperowi pewność sprzedaży.