Uczestniczyłem ostatnio w konferencji poświęconej segmentowi FinTech. Zabrałem głos w panelu, który postawił pytanie, czy polska bankowość się kończy (w domyśle: zmierzch banków to zwycięstwo szybko rozwijających się fintechów). Przedstawiłem tezę, że sektor bankowy wcale się nie kończy, ale przeobraża się na rynku usług finansowych, który jest dziś w permanentnym stanie zmiany.
A rynek to ludzie i ich aspiracje, ich plany i potrzeby finansowe – zarówno indywidualne, jak i w działalności gospodarczej. Chcąc być skutecznym w tym przeobrażeniu, sektor bankowy potrzebuje wizjonerskich liderów i partnerów. Tymi drugimi są właśnie m.in. fintechy.
Wróćmy do historii banków, do lat 70., kiedy pojawiły się w nich na większą skalę nowe technologie, np. bankomaty. 45 lat temu na karaibskiej plaży jeden z klasyków sektora finansowego napisał memorandum, w którym zawarł wizję nowoczesnej bankowości. Zdefiniował kluczowe czynniki sukcesu sektora bankowego, które są ponadczasowe.
Zdaniem Johna Reeda, ówczesnego prezesa CitiCorp, który był autorem dokumentu pt. „Memo from the Beach", w obliczu wyzwań nie wystarczy postawić na przetrwanie, ale trzeba iść do przodu. Po pierwsze, banki muszą prezentować strategię zrozumiałą dla wszystkich interesariuszy: klientów, pracowników, akcjonariuszy i regulatorów. Czy instytucje, które dziś mają wycenę P/BV poniżej 1 (czyli których akcje są notowane z dyskontem do wartości księgowej), prezentują takie strategie? Strategie, które jasno odpowiadają na pytania: dlaczego, co i jak chcemy oferować klientom.
Po drugie, ważnym elementem jest zdolność banków do ewolucji w obliczu zmieniającego się świata, czyli bycie „agile". Instytucje, które nie tylko pozostają dostarczycielami finansowania, swoistym pasem transmisyjnym kapitału, stają się źródłem wiedzy i informacji (data banks), którą dzielą się w duchu tzw. thought leadership z rynkiem i z klientami.