Wszyscy mówią, że brakuje samochodów, a ja nie mogę się doczekać naprawy smartfona, bo do niego też brakuje części" – skarży się jeden z moich kolegów redakcyjnych. Rzeczywiście, skala załamania branży motoryzacyjnej, wywołanego brakiem półprzewodników, jest spektakularna (braki dostaw, wzrost cen, nawet aut używanych), ale nie dotyczy tylko jej. Chipy z elektroniką są przecież wszędzie – od smartfonów, przez komputery, pralki i konsole do gier, na elektrycznych szczoteczkach skończywszy. Braki bić więc mogą w kolejne obszary gospodarki.

Jeśli do tego dodać kryzys energetyczny – wystrzał cen prądu i paliw w Europie spowodowany zbyt małymi zapasami gazu i niechęcią Rosji do zwiększenia dostaw, a w Chinach wyłączenia prądu w wyniku ograniczenia wydobycia węgla – mamy obraz gospodarki niedoboru, znanej z czasów PRL, gdzie popyt był nie do zaspokojenia, bo brakowało mocy wytwórczych i komponentów. Szok tym większy, że w kapitalizmie wyzwanie jest odwrotne: znaleźć nabywcę, bo dostawcy pchają się drzwiami i oknami. To zadziwiające, jak kruche okazały się w obliczu pandemii globalne łańcuchy dostaw.

Powrót do równowagi potrwa. Producenci półprzewodników ostrzegają, że braki przeciągną się do 2022, a może nawet 2023 r. Rozbudowa mocy produkcyjnych zajmuje przecież od 18 do 24 miesięcy. W międzyczasie firmy motoryzacyjne będą się ratować, ograniczając zawartość elektroniki w autach do minimum albo wstrzymując czasowo produkcję części modeli, wytwarzając tylko te z największą marżą zysku.

Wytwórcy komórek początkowo nie odczuwali niedoborów chipów, bo mieli zapasy. Te jednak maleją, co może oznaczać, że i tu pierwszeństwo będzie miała produkcja wysokomarżowa, kosztem choćby serwisu.

Jeśli do tego dodać naciski np. Rosji, by wrócić do długoterminowych kontraktów gazowych z karami za nieodebrane ilości, i całkiem realną perspektywę rozszerzenia tego modelu na dostawy chipów do elektroniki, wniosek jest jeden: jest drogo, a może być jeszcze drożej. I to nie jest dobra wiadomość dla mojego kolegi czekającego na naprawę telefonu.