7 kwietnia „Rzeczpospolita" opublikowała polemikę profesor Ewy Łętowskiej z profesorem Leszkiem Balcerowiczem, zatytułowaną „Kto pyta, nie błądzi". Myśl przewodnią tej polemiki można streścić następująco: „Jasne było, że odwrócenie kursu PLN/CHF musi nastąpić". Banki wiedziały o tym, ale zatajały tę wiedzę przed klientami. Udawały, że przestrzegają ich przed ryzykiem kursowym, ale robiły to w taki sposób, że „rzeczywisty rozmiar ryzyka był dla kredytobiorców nie do pojęcia. W rzeczywistości ryzyko walutowe w całości przerzucano na konsumenta".
Czy można przewidzieć kurs
Użyte przez profesor Łętowską słowo „zatajać" imputuje, jakoby banki miały wiedzę na temat kształtowania się kursu w przyszłości. Jest to teza niezgodna z nauką ekonomii i doświadczeniem. Nikt nie jest w stanie przewidzieć przyszłego rynkowego kursu waluty.
Ponadto, gdyby przyjąć argumentację profesor Łętowskiej, trzeba by obarczyć banki jeszcze większą winą: udzielaniem przez nie kredytów w złotych na zmienną stopę, i to od wielu lat.
Każdy (nie tylko dewizowy) kredyt obarczony jest ryzykiem stopy procentowej. Fakt ten przechodzi na razie niezauważony, bo stopy procentowe w Polsce od lat spadają, ale podążając za myślą profesor Łętowskiej, powiem, że jasne jest, iż odwrócenie trendu spadkowego oprocentowania kredytów musi nastąpić.
Przewiduje to już Rekomendacja S z roku 2006, która nakazuje informowanie klienta o możliwych skutkach wzrostu oprocentowania kredytu złotowego o 4 pkt proc. W efekcie rata kredytu udzielanego obecnie na 30 lat wzrosłaby o około 60 proc. Płacone bankowi odsetki byłyby o 120–140 proc. wyższe niż pożyczony kapitał.