Podwyżki dla lekarzy i innych pracowników ochrony zdrowia wynikają z nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia, która ustanowiła mechanizm waloryzacji wynagrodzeń. To tzw. „ustawa podwyżkowa”, która w ostatnich trzech latach kosztowała NFZ ok. 80 mld zł. Gościem podcastu „Rzecz o Zdrowiu” był prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Łukasz Jankowski, który odpowiadał m.in. na pytania o zarobki lekarzy.
„Kwota minimalnego wynagrodzenia dotyczy dzisiaj 15 proc. lekarzy”
- Wszyscy skupiają się na tym, jak dużo lub jak mało zarabiają lekarze. Zacząłbym od tego, że chcielibyśmy już skończyć dyskusję o wynagrodzeniach lekarzy w ogóle. Dzisiaj, jeżeli ktoś myśli o tym, dlaczego lekarze protestują, dlaczego lekarze walczą o system ochrony zdrowia, to na pierwszym miejscu niestety wyświetlają się te wynagrodzenia, a tak już po prostu nie jest. Ta kwota minimalnego wynagrodzenia dotyczy dzisiaj 15 proc. lekarzy. Pozostała grupa, 85 proc. lekarzy specjalistów, to lekarze na kontraktach, którzy wystawiają faktury na kwoty wyższe niż płaca minimalna – powiedział Łukasz Jankowski.
Jak dodał, w temacie minimalnego wynagrodzenia lekarzy, Naczelna Izba Lekarska proponuje ustalenie go na poziomie trzech średnich krajowych – Trzy średnie pozwoliłyby zamknąć dyskusję o wynagrodzeniach, zamknąć dyskusję o wyjazdach za granicę za chlebem. Niektóre kraje poszły tą drogą i temat się po prostu skończył. Myślę, że nie trzeba dzisiaj nikogo przekonywać, że warto to uczynić; jedynie decydentów - że muszą wyasygnować pieniądze – wskazał prezes NIL.
Czytaj więcej
6 na 10 lekarzy przeszłoby z kontraktu na etat, gdyby ich wynagrodzenie kształtowało się w przedziale 30-60 tys. zł brutto. Likwidacja możliwości zawierania umów kontraktowych przez lekarzy spowodowałaby natychmiastowy zawał systemu – mówi szef NIL.
Prezes NIL: System się zawalił, ale wszyscy się do tego przyzwyczaili
W rozmowie z „Rz” szef Naczelnej Izby Lekarskiej wskazał też na potencjalne konsekwencje likwidacji kontraktów i zastąpienie ich etatami. - Ci, którzy dyżurują dziś w kilku szpitalach, przestaliby to robić i zawaliłyby się grafiki dyżurowe. Kolejki lawinowo by urosły dlatego, że dzisiaj lekarze premiowani od procedury, wykonują tych procedur dużo. Na etacie, nie mając takiego motywatora, nie poświęcaliby swojego czasu w nadgodzinach czy nawet w godzinach nocnych, żeby te procedury wyrabiać. Zabrakłoby lekarzy wszędzie tam, gdzie my pracujemy na więcej niż jeden etat. A z danych Związku Zawodowego Lekarzy wynika, że lekarze średnio pracują na dwóch etatach. Dzisiaj w związku z tym, jeżeli by to zmniejszyć, to niestety system by się zawalił – powiedział.