Jeżeli przez kilkadziesiąt lat nie prowadzono żadnych prac zabezpieczających, nie można przerzucać odpowiedzialności za stan zabytku na obecnego właściciela – stwierdził Naczelny Sąd Administracyjny, uwzględniając skargę spółki z o.o. Theta Investmens (sygnatura akt: II OSK 544/12).
Spółka deweloperska stała się właścicielem Pałacu Błękitnego w 2007 r. Poprzednio zajmował go Zarząd Transportu Miejskiego.
Wyprowadzając się w 2011 r., ZTM pozostawił pałac w stanie skrajnego zaniedbania.
– Wymagał kompleksowego remontu, którego koszt obliczamy na 18 mln zł – mówi Zygmunt Barański, prezes spółki Theta Investmens. – Przez kilkadziesiąt lat nie było żadnych prac zabezpieczających, nie opracowano nawet dokumentacji. Rozpoczęliśmy reanimację od przeprowadzenia, za milion złotych, badań archeologicznych, mykologicznych, historycznych i architektonicznych. Pałac został oczyszczony z brudu, odgrzybiony, wymieniono okna i izolację.
W 2010 r. spółka zwróciła się do stołecznego konserwatora zabytków o wydanie zaświadczenia potwierdzającego, że budynki pałacowe są właściwie użytkowane oraz zabezpieczane i utrzymywane w jak najlepszym stanie. Takie zaświadczenie zwalnia od podatku od nieruchomości grunty i budynki wpisane do rejestru zabytków. Konserwator odmówił. Jak stwierdził, pomimo podjęcia przez spółkę działań mających zapobiec dalszej degradacji pałacu, jego stanu nie można określić jako „jak najlepszego".