Ustalenie przebiegu granic między działkami jest możliwe jedynie w ramach danych, jakie zawiera państwowy zasób geodezyjno-kartograficzny – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura akt: I OSK 851/12).
Geodeta Stanisław K. był biegłym sądowym w sprawie o zasiedzenie nieruchomości w gminie Poświętne w woj. łódzkim. Miał sporządzić mapę jej podziału. Starosta opoczyński odmówił włączenia operatu podziału do Powiatowego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjno-Kartograficznej. Kontrola wykazała, że geodeta zmienił współrzędne jednego z punktów granicznych działek. W efekcie został też zmieniony ujawniony w zasobie ewidencji gruntów i budynków przebieg granicy między dwiema działkami i ich powierzchnia o 3 mkw..
W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi Stanisław K. stwierdził, że nie mógł przedstawić sądowi fałszywej opinii. Po dokonaniu pomiaru nowoczesnym tachimetrem elektronicznym okazało się, że współrzędne punktu granicznego różnią się o 8 cm od współrzędnych z zasobu geodezyjnego, opartego na pomiarach z 1987 r.
WSA przyznał jednak rację staroście i oddalił skargę. Odmowę przyjęcia operatu do zasobu geodezyjno-kartograficznego uznał za uzasadnioną. Geodeta, zobowiązany przez sąd cywilny do ustalenia projektu mapy podziału działki, powinien oprzeć się na dokumentach, wymienionych w § 6 ust. 1 rozporządzenia Rady Ministrów z 2004 r. w sprawie sposobu i trybu dokonywania podziałów nieruchomości. Nie był natomiast uprawniony do wznawiania znaków granicznych, ani do ustalania nowego przebiegu granicy pomiędzy dwoma działkami na podstawie danych z własnego pomiaru w terenie. Nie ma znaczenia, że dokonywał go nowoczesnym urządzeniem. Nieuzasadniony jest też zarzut ingerencji organu administracji w treść opinii dla sądu cywilnego. Starosta jest zobowiązany do kontrolowania opracowań, przyjmowanych do zasobu geodezyjnego. Nie ma znaczenia, czy złożona dokumentacja jest jednocześnie opinią złożoną dla potrzeb sądu.
NSA podzielił ocenę sądu pierwszej instancji i oddalił skargę kasacyjną.