Tak uznał Sąd Apelacyjny w Katowicach rozpoznający apelację mieszkańców pewnego bloku od niekorzystnego dla nich wyroku Sądu Okręgowego w sprawie płotka postawionego przez sąsiadów. Wszyscy mieszkają na osiedlu obejmującym trzy wspólnoty mieszkaniowe. Jest ono ogrodzone, a wjazd na nie możliwy jest przez bramę otwieraną pilotem.
Czują się jak intruzi
Powodowie domagali się uchylenia uchwały swojej Wspólnoty, w której wyrażona została zgoda na jeszcze jedno ogrodzenie. Tym razem drewniany płotek o wysokości około 1-1,20 metra miał odgradzać od reszty osiedla teren zielony będący częścią nieruchomości wspólnej w tej wspólnocie. Inicjatorom chodziło – jak twierdziła Wspólnota - o zapewnienie bezpieczeństwa bawiącym się tam dzieciom (teren sąsiaduje z parkingiem) oraz utrudnienie psom z pozostałych wspólnot zanieczyszczania tego terenu. Miał on być jednak o każdej porze dostępny dla wszystkich członków Wspólnoty - w ogrodzeniu zaplanowano dwie furtki zamykane na zasuwki. Koszty zakupu materiałów i montażu płotu pokryli wnioskodawcy – właściciele trzech mieszkań na parterze.
Powodowie twierdzili, że płot podzielił przestrzeń wokół budynku, tworząc faktycznie dodatkową, prywatną przestrzeń dla niektórych tylko mieszkańców, tych, którzy mogą wyjść na ten teren bezpośrednio ze swych mieszkań na parterze. Inni członkowie wspólnoty teoretycznie mogą korzystać z ogrodzonego terenu w taki sam sposób, jak wcześniej. Nie robią tego jednak, bo czują się skrępowani: nie wiedząc co mogą zastać po drugiej stronie ogrodzenia, boją się naruszyć czyjąś prywatność. Zdaniem powodów zaskarżona uchwała jest kolejną próbą wydzielenia terenu wspólnego, a płot jest barierą, która utrudnia przemieszczanie się na wspólnym terenie.
Sąd Okręgowy oddalił powództwo, bo jego zdaniem furtki zamykane jedynie na metalowe zasuwki, powodują, że mieszkańcy mogą w każdej chwili przejść na teren zielony. Uchwała Wspólnoty w żaden sposób nie ograniczyła więc prawa do korzystania z nieruchomości wspólnej.
Bez dzieci pod oknami
Innego zdania był Sąd Apelacyjny. Przypomniał, że skarga na uchwałę wspólnoty będzie skuteczna tylko wtedy, gdy zostanie spełniona chociaż jedna z przesłanek określonych w art. 25 ust. 1 ustawy o własności lokali: 1) uchwała nie jest zgodna z prawem, 2) uchwała nie jest zgodna z umową właścicieli lokali, 3) uchwała narusza zasady prawidłowego zarządzania nieruchomością wspólną, 4) uchwała w inny sposób narusza interesy właściciela lokalu, który składa skargę. Spór dotyczył w zasadzie ostatniej przesłanki, bo pierwsze trzy w tej sprawie nie wystąpiły.