We wspólnocie mieszkaniowej nie można odgradzać się płotkiem

Ogrodzenie terenu zielonego będącego częścią wspólną nieruchomości w taki sposób, że nieskrępowany do niego dostęp mają tylko właściciele mieszkań na parterze, a pozostali muszą otwierać furtkę, narusza interesy tych drugich.

Aktualizacja: 12.04.2015 17:13 Publikacja: 12.04.2015 15:00

We wspólnocie mieszkaniowej nie można odgradzać się płotkiem

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Tak uznał Sąd Apelacyjny w Katowicach rozpoznający apelację mieszkańców pewnego bloku od niekorzystnego dla nich wyroku Sądu Okręgowego w sprawie płotka postawionego przez sąsiadów. Wszyscy mieszkają na osiedlu obejmującym trzy wspólnoty mieszkaniowe. Jest ono ogrodzone, a wjazd na nie możliwy jest przez bramę otwieraną pilotem.

Czują się jak intruzi

Powodowie domagali się uchylenia uchwały swojej Wspólnoty, w której wyrażona została zgoda na jeszcze jedno ogrodzenie. Tym razem drewniany płotek o wysokości około 1-1,20 metra miał odgradzać od reszty osiedla teren zielony będący częścią nieruchomości wspólnej w tej wspólnocie. Inicjatorom chodziło – jak twierdziła Wspólnota - o zapewnienie bezpieczeństwa bawiącym się tam dzieciom (teren sąsiaduje z parkingiem) oraz utrudnienie psom z pozostałych wspólnot zanieczyszczania tego terenu. Miał on być jednak o każdej porze dostępny dla wszystkich członków Wspólnoty - w ogrodzeniu zaplanowano dwie furtki zamykane na zasuwki. Koszty zakupu materiałów i montażu płotu pokryli wnioskodawcy – właściciele trzech mieszkań na parterze.

Powodowie twierdzili, że płot podzielił przestrzeń wokół budynku, tworząc faktycznie dodatkową, prywatną przestrzeń dla niektórych tylko mieszkańców, tych, którzy mogą wyjść na ten teren bezpośrednio ze swych mieszkań na parterze. Inni członkowie wspólnoty teoretycznie mogą korzystać z ogrodzonego terenu w taki sam sposób, jak wcześniej. Nie robią tego jednak, bo czują się skrępowani: nie wiedząc co mogą zastać po drugiej stronie ogrodzenia, boją się naruszyć czyjąś prywatność. Zdaniem powodów zaskarżona uchwała jest kolejną próbą wydzielenia terenu wspólnego, a płot jest barierą, która utrudnia przemieszczanie się na wspólnym terenie.

Sąd Okręgowy oddalił powództwo, bo jego zdaniem furtki zamykane jedynie na metalowe zasuwki, powodują, że mieszkańcy mogą w każdej chwili przejść na teren zielony. Uchwała Wspólnoty w żaden sposób nie ograniczyła więc prawa do korzystania z nieruchomości wspólnej.

Bez dzieci pod oknami

Innego zdania był Sąd Apelacyjny. Przypomniał, że skarga na uchwałę wspólnoty będzie skuteczna tylko wtedy, gdy zostanie spełniona chociaż jedna z przesłanek określonych w art. 25 ust. 1 ustawy o własności lokali: 1) uchwała nie jest zgodna z prawem, 2) uchwała nie jest zgodna z umową właścicieli lokali, 3) uchwała narusza zasady prawidłowego zarządzania nieruchomością wspólną, 4) uchwała w inny sposób narusza interesy właściciela lokalu, który składa skargę. Spór dotyczył w zasadzie ostatniej przesłanki, bo pierwsze trzy w tej sprawie nie wystąpiły.

W świetle faktów ustalonych przez Sąd I instancji, wątpliwości SA budziły prawdziwe intencje inicjatorów budowy ogrodzenia. Z dokumentacji fotograficznej wynika, że na ogrodzonym terenie nie ma placu zabaw. Co więcej – przedstawiciel samej Wspólnoty zeznał, że jedna z właścicielek mieszkania na parterze nie życzy sobie, by dzieci biegały pod jej oknami. Co do obaw o sąsiedztwo parkingu, Sąd Apelacyjny uznał, że dzieciom, które można już samodzielnie wypuszczać na dwór (czyli około 7 roku życia), nie powinny zagrażać samochody parkujące na zamkniętym terenie trzech Wspólnot, gdzie ma możliwości szybkiej jazdy. Paradoksalnie płotek może powodować, że dzieci mieszkańców z tzw. „drugiej strony" będą się bawić właśnie na parkingu, bo płotek stanowi pewnego rodzaju barierę, zwłaszcza, że – jak wynika z zeznań – dzieci miały trudności z otwarciem zasuwki znajdującej się po drugiej furtki. Natomiast problemowi psów spuszczonych ze smyczy i zanieczyszczających trawnik wspólnota może zaradzić w prosty sposób: zawiadamiając straż miejską. Uwagi Sądu nie umknęło, że jedynym pieskiem uwiecznionym na fotografiach będących materiałem dowodowym, jest biały piesek należący do jednego z mieszkańców parteru.

Chcieli mieć intymnie

- Całokształt zebranego w sprawie materiału dowodowego wskazuje wyraźnie na to jakie były prawdziwe intencje postawienia płotku – mianowicie stworzenie intymności właścicielom mieszkań usytuowanych na parterze od strony zachodniej, którzy i tak z racji tego, że mają bezpośrednie wyjścia na teren zielony, czują się tam bardziej swobodnie – uznał Sąd.

Mogą o tym świadczyć wcześniejsze próby wydzielenia terenu zielonego, np. stworzenia mini ogródków dla właścicieli mieszkań parterowych, czy zamontowanie drewnianych podestów z otwieranymi na teren zielony furtkami. Zdaniem SA postawienie płotku spowoduje, iż właściciele innych mieszkań będą się tam czuć jeszcze bardziej swobodnie, natomiast dla pozostałych właścicieli stworzy to dalsze ograniczenia w korzystaniu z terenu zielonego, będą się czuli tam skrępowani, a nawet intruzami, gdy tymczasem wszyscy współwłaściciele Wspólnoty winni mieć jednakowe prawa i możliwość korzystania z terenu wspólnego – stwierdził Sąd.

- Stworzenie sytuacji, iż jedni właściciele czuć się będą na terenie zielonym (rekreacyjnym) jak w ramach przedłużeniu swojej własności, a inni jak intruzi, godzi w zasady współżycia we wspólnocie mieszkaniowej – uznał Sąd Apelacyjny i uchylił uchwałę Wspólnoty.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 6 listopada 2013 r. (sygn. akt I ACa 501/13)

Sądy i trybunały
Adam Bodnar ogłosił, co dalej z neosędziami. Reforma już w październiku?
Prawo dla Ciebie
Oświadczenia pacjentów to nie wiedza medyczna. Sąd o leczeniu boreliozy
Prawo drogowe
Trybunał zdecydował w sprawie dożywotniego zakazu prowadzenia aut
Zawody prawnicze
Ranking firm doradztwa podatkowego: Wróciły dobre czasy. Oto najsilniejsi
Prawo rodzinne
Zmuszony do ojcostwa chce pozwać klinikę in vitro. Pierwsza sprawa w Polsce