Dłużnik hipoteczny w opałach

Co zrobi bank, gdy klient mu powie, że przez kilka miesięcy może mieć kłopoty z regulowaniem rat za mieszkanie? Jak kredytobiorca powinien rozmawiać z bankiem w takiej sytuacji?

Aktualizacja: 06.07.2015 13:23 Publikacja: 06.07.2015 13:13

Dłużnik hipoteczny w opałach

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski Adam Burakowski

Rz: Czytelnik wie, że jest na wypowiedzeniu, nie ma nowej oferty pracy, a oszczędności starczy mu na dwie–trzy raty. Za kwartał będzie miał kłopot, a hipoteka ciąży na mieszkaniu. Do tego ma drobny kredyt gotówkowy. Od czego czytelnik powinien zacząć porządkowanie swojego budżetu domowego? Czy powinien powiadomić bank o spodziewanych kłopotach? Czy też poczekać do ostatniej chwili, licząc, że sytuacja się poprawi? I kiedy następuje ta ostatnia chwila?

Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy, ekspert w dziedzinie kredytów hipotecznych, właściciel firmy Oppenheim Enterprise. Obecnie prezes firmy Nieruchomości Boża Krówka specjalizującej się w sprzedaży przecenionych nieruchomości, zamianach mieszkań oraz w oddłużaniu osób, które wpadły w pułapkę kredytową. Wcześniej profesjonalny zawodnik brydża sportowego.: Bank trzeba powiadomić o możliwości utraty pracy czy zmniejszeniu dochodów wtedy, kiedy wiemy, że ta sytuacja może zagrozić terminowej spłacie kredytu.

Informacja koniecznie musi być złożona w formie pisemnej. W stosownej korespondencji należy bankowi przedstawić sytuację oraz zwrócić się z prośbą o restrukturyzację zobowiązania. Stworzenie tego typu pisma nie jest trudnym zadaniem.

A może nie wspominać bankowi o kłopotach z pracą, tylko poprosić o wakacje kredytowe bez uzasadnienia?

Podanie powodu restrukturyzacji jest konieczne. Z pisma skierowanego do kredytodawcy musi jasno wynikać dobra wola dłużnika przy kontynuacji spłaty zobowiązania, ale też niemożność regulowania rat w wysokości określonej w harmonogramie.

Czy osoba, która ma problem ze spłatą kredytu hipotecznego z przyczyn losowych, może liczyć na wyrozumiałość banku?

Przyjęcie takiego założenia może się okazać gwoździem do trumny kredytobiorcy. Na stronach internetowych banków czytamy na temat ich odpowiedzialności społecznej, stosowaniu zasad fair play, bezpiecznych produktach finansowych itp.

W praktyce, kiedy okazuje się, że mamy problem ze spłatą zobowiązania, kredytodawca pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Często stwierdzamy z przerażeniem, że to instytucja, która za nic ma nasze problemy i odrzuca wszelkie podania o restrukturyzację kredytu. Dopóki kredyt nie zostanie spłacony, jesteśmy w niewoli banku. W każdej chwili może on użyć swojej śmiertelnej broni – BTE, czyli bankowego tytułu egzekucyjnego – i obrócić w ruinę życie kredytobiorcy w ciągu miesiąca.

Na szczęście nie wszystkie banki zapomniały o swojej roli społecznej, o kodeksie etyki bankowej i o zasadach współżycia społecznego. Do tej coraz mniej licznej grupy banków, które na pewno się pochylą nad problemami klientów, należą m.in. ING Bank Śląski czy PKO BP.

Ale Trybunał Konstytucyjny uznał, że BTE jest niezgodny z konstytucją...

Jest to wielki sukces w poprawianiu prawa. Przecież BTE można porównać do wydawania wyroków we własnej sprawie. Dzięki BTE banki uzyskały władzę bycia ponad prawem, a przecież to są komercyjnie działające podmioty.

Szkoda tylko, że Trybunał Konstytucyjny nie był do końca konsekwentny i pozostawił bankom możliwość wystawiania BTE do sierpnia 2016 roku.

Co może zaproponować klientowi bank, który powie, że przez kilka miesięcy może mieć kłopoty z regulowaniem rat za mieszkanie?

Teoria wypracowała bardzo wiele rozwiązań, które mogą być w takiej sytuacji zastosowane. Ale w praktyce wachlarz działań restrukturyzacyjnych jest bardzo mały. Czasem jest to możliwość wakacji kredytowych raz na 12 miesięcy.

Czasem możemy uzyskać zgodę banku na płacenie w określonym czasie jedynie odsetek od kredytu. Na przykład przez sześć kolejnych miesięcy. Jeśli komuś się wydaje, że banki to nowocześnie działające instytucje, jest w błędzie. Procedury w zakresie restrukturyzacji w większości banków są na poziomie kamienia łupanego.

Bank będzie pytał klienta, czy ma na rachunki za mieszkanie? Jak będzie badał, czy ma zdolność do spłaty zadłużenia?

Czasem jest to badane przez bank, a czasem nie. Generalnie bank interesuje się wyłącznie swoim zobowiązaniem. Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek pracownik banku przejął się tym, że jeśli całą wypłatę przeznaczymy na spłatę raty kredytu, to możemy umrzeć z głodu.

Co zrobi bank, gdy się zorientuje, że rat nie będzie w terminie? Po jakim czasie reaguje?

Liczą się fakty. Jeśli rata nie wpływa w terminie, o powstałej zaległości informuje nas bank poprzez SMS lub telefonicznie.

To są z góry ustalone procedury. Do klienta dzwoni pracownik działu windykacji danego banku i zadaje mu pytania z kartki. Czyta z niej, jak ponaglić dłużnika do zapłaty zaległej raty.

Tłumaczenie takiej osobie, dlaczego nie mogliśmy spłacić raty w terminie, mija się z celem. Bez względu na powód, który przedstawimy, zawsze usłyszymy po drugiej stronie: to kiedy pan/pani ureguluje zaległość?

Co może zrobić klient, gdy czuje, że może stracić płynność finansową i mieszkanie, na którym ciąży hipoteka banku? Jakie formalne kroki może podjąć?

Problemy z regulowaniem rat mogą być przejściowe lub trwałe, gdy kredytobiorca utraci na dłużej możliwość obsługi zobowiązania.

Oto przykład: małżonek, który odpowiadał za finanse, postanowił ułożyć sobie życie w innym kraju i pozostawił żonę z kredytem i z trójką dzieci. W sytuacji, gdy mamy prawo domniemywać, że nasza sytuacja się nie poprawi tak, by pozwoliła na regulowanie rat, nie ma wyjścia: trzeba mieszkanie jak najszybciej sprzedać. Znacznie lepiej na tym wyjdziemy, niż  kiedy procesem sprzedaży zajmie się komornik.

A gdy kłopoty finansowe są przejściowe?

Są takie sytuacje, kiedy z dużym prawdopodobieństwem możemy ocenić, że utrata płynności finansowej była – lub będzie – tylko chwilowa. Jest tak np. przy zmianie pracy i powstałej przerwie w zatrudnieniu przez kilka miesięcy.

Najgorszą rzeczą, jaką możemy w tym przypadku zrobić, to przyjąć jako pewnik, że z bankiem się dogadamy. Otóż bank może odmówić restrukturyzacji, także w sytuacji, kiedy odmowa taka godzi w interesy banku. Na przykład gdy zadłużenie jest większe niż bieżąca wartość mieszkania: po wypowiedzeniu umowy o kredyt bank odzyska tylko część swoich należności. Co możemy w takiej sytuacji zrobić? Przede wszystkim zbierać materiał dowodowy, czyli wysyłać pismo za pismem do kredytodawcy z prośbą o restrukturyzację i z opisem naszej sytuacji.

Natomiast jeśli się z bankiem nie dogadamy, pozostaje jedynie droga sądowa. A tu niezbędna jest dokumentacja potwierdzająca działanie banku w złej wierze i w opozycji do sztuki bankowej.

Kiedy warto ogłosić upadłość konsumencką? Czy jest to dobre wyjście?

Jestem zwolennikiem ogłaszania upadłości konsumenckiej w każdym przypadku, kiedy wartość mieszkania jest niższa od zadłużenia, a budżet domowy się nie domyka.

Znam sytuację, kiedy kredyt przekroczył 400 tys. zł, a mieszkanie zostało wycenione na 154 tys. zł. Był to oczywiście kredyt frankowy. Jaki jest sens spłaty takiego zobowiązania? To tak, jakbyśmy własne mieszkanie kupowali od banku za cenę równą 260 proc. jego wartości rynkowej i jeszcze płacili od tej kwoty odsetki. Przecież to kompletny absurd.

Upadłość konsumencka to ucieczka przed długami?

Dzięki temu odzyskujemy wolność. Osoby przygniecione zobowiązaniami, które przekraczają ich bieżące możliwości płatnicze, żyją jak w potrzasku, często wpadają w ciężką depresję. „Pomagają" w tym windykatorzy i komornicy, którzy potrafią człowieka z pełną premedytacją zaszczuć i zniszczyć psychicznie. Jedynym ratunkiem dla dłużnika jest wówczas właśnie ucieczka w upadłość konsumencką.

Problem w tym, że ta świetnie napisana ustawa jest w Polsce bardzo mało popularna. Tragiczny przykład niewiedzy w tej dziedzinie to samobójstwo 35-latka, mieszkańca Bielska-Białej, w czerwcu tego roku. A wystarczyło złożyć wniosek o upadłość konsumencką. I to chyba jest w tym przypadku najbardziej przerażające: powszechna niewiedza ekonomiczna Polaków oraz samotność dłużnika z jego problemami. Nikt losem tych ludzi się nie zainteresował, nikt nie przekazał informacji o tak prostym rozwiązaniu ich problemów.

Co stanie się z mieszkaniem i długami po ogłoszeniu upadłości konsumenckiej?

Mieszkanie wchodzi do masy upadłościowej, sprzedaż tej nieruchomości prowadzi syndyk. Taka forma zbycia mieszkania to nie tylko możliwość uzyskania lepszej ceny, niż miało by to miejsce podczas licytacji komorniczej.

Z kwoty sprzedaży dłużnik uzyskuje część środków, które przeznacza na wynajem innego mieszkania. Pod uwagę brana jest w tym wypadku sytuacja rodzinna dłużnika. Czyli im bardziej liczna rodzina, tym większą kwotę dostanie dłużnik na wynajem. Przyjmuje się, że może być to kwota zabezpieczająca najem lokalu nawet na 24 miesiące.

Co do innych długów, które nie będą spłacone ze sprzedaży mieszkania, sąd ustali maksymalną kwotę, którą dłużnik będzie przeznaczał na spłatę wszystkich zobowiązań. Fachowo nazywa się to planem spłaty wierzycieli, przy czym plan ten jest ustalony na okres maksimum 36 miesięcy.

Gdzie można zgłosić wniosek o upadłość konsumencką? Co w nim napisać, jak umotywować?

Stosowny wniosek składa się w sądzie właściwym dla miejsca zamieszkania dłużnika. Np. w Warszawie jest to X Wydział Gospodarczy ds. Upadłościowych i Naprawczych z siedzibą przy ul. Czerniakowskiej 100 A.

Nie ma jednego szablonu wniosku o upadłość konsumencką. Informacje o tym, co we wniosku musi się znaleźć, są zapisane w Ustawie z dnia 29 sierpnia 2014 roku, o zmianie ustawy Prawo upadłościowe i naprawcze. Ten akt prawny łatwo znajdziemy w internecie.

Moim zdaniem podstawą jest tutaj zwykła staranność przy opracowaniu wniosku, czyli trzymanie się wytycznych z ustawy. Najbardziej istotnym elementem jest jednak, cytując ustawę: „wskazanie okoliczności, które uzasadniają wniosek i ich uprawdopodobnienie".

Należy podać, że był jakiś powód, niezależny od dłużnika, w związku z którym ten stał się niewypłacalny. Jeśli sędzia dostałby tylko informację typu: „nie stać mnie na spłatę kredytów, które mi udzieliły banki, więc proszę o upadłość" – mógłby to potraktować jako arogancję lub tanie cwaniactwo wnioskodawcy.

Nie traktujmy więc ogłoszenia upadłości konsumenckiej jako formalności. Jeśli sąd odrzuci wniosek, na następną szansę na oddłużenie trzeba czekać aż dziesięć lat.

CV

Krzysztof Oppenheim – doradca finansowy, ekspert w dziedzinie kredytów hipotecznych, właściciel firmy Oppenheim Enterprise. Obecnie prezes firmy Nieruchomości Boża Krówka specjalizującej się w sprzedaży przecenionych nieruchomości, zamianach mieszkań oraz w oddłużaniu osób, które wpadły w pułapkę kredytową. Wcześniej profesjonalny zawodnik brydża sportowego.

Nieruchomości
Wielka płyta w nowej odsłonie
Nieruchomości
Nowe inteligentne osiedla
Nieruchomości
Holcim: stworzyliśmy kompletny system do termomodernizacji budynków
Nieruchomości
Warszawa: Tam, gdzie mieszkali radzieccy dyplomaci, powstaną mieszkania komunalne
Nieruchomości
All.inn. W Gdańsku rosną nowe pokoje dla studentów