Jeszcze pod koniec października analitycy firmy doradczej JLL prognozowali, że w całym 2024 r. sprzedaż mieszkań w sześciu największych aglomeracjach może sięgnąć 40-41 tys., czyli w IV kwartale odbić do 10–11 tys. po słabym III kwartale. Okazuje się, że mimo wysiłków marketingowych deweloperów i szerokiego wyboru lokali w ofercie, sprzedaż w 2024 r. nie przekroczyła 40 tys. Wynik był o 31 proc. gorszy niż w stymulowanym „Bezpiecznym kredytem” 2023 r. oraz o 13 proc. lepszy niż w kryzysowym 2022 r.
W samym IV kwartale sprzedaż wyniosła 9,6 tys., o prawie 5 proc. więcej kwartał do kwartału.
Czytaj więcej
Bez przełomu na rynku pożyczek mieszkaniowych. Na kredyt stać najlepiej zarabiających.
Promocje to za mało. Zamożni nabywcy rozdają karty na rynku mieszkaniowym
- W minionych miesiącach można było obserwować ogromne wysiłki marketingowe deweloperów, którzy starali się przyciągnąć nabywców do biur sprzedaży. Negocjacje, upusty oraz ciekawe okazje sprzedażowe były standardem w wielu projektach będących w ofercie. Średnie ceny sprzedanych mieszkań pokazują jednak, że najbardziej aktywni byli nabywcy posiadający większe oszczędności i poszukujący mieszkań z wyższej półki cenowej – komentuje Aleksandra Gawrońska, dyrektorka działu badań rynku mieszkaniowego w JLL.
Zmiana struktury popytu ma już przełożenie na podaż. - Analizując średnie ceny nowowprowadzanych inwestycji należy podkreślić, że w obecnej sytuacji duża część nowych projektów uruchamiana jest z myślą o zamożnych nabywcach, dysponujących dużymi oszczędnościami albo zdolnością kredytową – przyznała Gawrońska.