Pytany o inwestycje w mieszkania poza największymi miastami Michał Maciejewski, dyrektor Freedom Pruszcz Gdański, zauważa i plusy, i minusy. – Argumenty za taką inwestycją to niższe ceny, co oznacza mniejszy kapitał początkowy, wyższe stopy zwrotu, co wynika z korzystniejszej relacji ceny zakupu do czynszu – wskazuje Michał Maciejewski. – Mniejsze miasta mogą się rozwijać i zyskiwać na atrakcyjności. Wartość nieruchomości w czasie może wzrosnąć. Poza tym na rynku w mniejszych miastach konkurencja nie jest tak intensywna jak w dużych aglomeracjach.
Argumenty przeciw? - W mniejszych miastach może być trudniej znaleźć najemców, co zwiększa ryzyko pustostanów – mówi dyrektor Maciejewski.
Mniejszy rynek może być mniej stabilny
- W niektórych lokalizacjach może też brakować infrastruktury lub atrakcji, co wpływa na popyt – mówi Michał Maciejewski. - Rynki nieruchomości w mniejszych miastach mogą być mniej stabilne i bardziej podatne na wahania – zaznacza.
Zdaniem dyrektora z Freedom mniejsze miasta warte rozważenia to np. Toruń (rozwijające się miasto z uczelniami i turystyką), Lublin (rosnąca liczba studentów i rozwijająca się gospodarka), Rzeszów (dynamiczny rozwój, rosnąca liczba mieszkańców, czy Olsztyn (atrakcyjny dla turystów i mieszkańców, z pięknym otoczeniem), a także mniejsze miasta – satelity.