– Życzyłbym sobie, żeby banki szybciej rozpatrywały złożone wnioski w sprawie uzyskania „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” oraz by liczba dostępnych mieszkań była adekwatna do popytu – mówił niedawno minister rozwoju Waldemar Buda. Rynek jednak życzeń polityków nie chce spełniać, tylko realizuje oczywisty scenariusz: popyt się rozpędza, nakręcany dotowanym „Bezpiecznym kredytem 2 proc.” i łagodniejszymi kryteriami zdolności kredytowej. I zderza się z niską podażą mieszkań.
O takim ryzyku już w lutym mówili uczestnicy Spotkania Liderów Branży Nieruchomości. Aż 80 proc. ekonomistów z panelu „Rzeczpospolitej” uznaje zaś, że polityka państwa powinna wspierać podaż lokali, a nie stymulować popyt poprzez ułatwienia kredytowe. A 60 proc. uważa, że programy pomagające nabyć pierwsze mieszkanie wspierają wzrost cen nieruchomości.
Nierównowaga na rynku mieszkań pcha ceny w górę
O rozchwianiu rynku dobitnie mówią najnowsze dane Otodom Analytics, które publikujemy jako pierwsi: w sierpniu w siedmiu największych aglomeracjach deweloperzy podpisali z klientami 5,7 tys. umów, trzeci miesiąc z rzędu notując wzrost sprzedaży mieszkań. Cały czas na wysokim poziomie utrzymują się też rezerwacje lokali (od początku roku to 2,4–2,7 tys. miesięcznie). A pomimo tego przebudzenia popytu firmy od miesięcy wprowadzają do oferty mniej mieszkań, niż sprzedają. Sierpień przyniósł wręcz załamanie aktywności inwestycyjnej: deweloperzy wprowadzili na rynek zaledwie 2,8 tys. lokali wobec po 4 tys. w czerwcu i lipcu.
Czytaj więcej
Z kredytem 2% wiążemy się na 10 lat. Co to naprawdę oznacza? W tym czasie nie można sprzedać skredytowanego mieszkania, ani go wynająć, prowadzić w nim działalności gospodarczej czy nabyć inne mieszkanie bądź dom.