Demografia zamiesza w mieszkaniówce

Miasta-państwa tworzyły starożytną Grecję. Przejaskrawiając, w tym kierunku pchają nas prognozy demograficzne. Jakie strategie inwestycyjne podejmować na rynku mieszkaniowym?

Publikacja: 28.03.2025 04:06

Już dziś inwestorzy indywidualni lokują na rynkach mieszkaniowych największych miast. PRS też nieprz

Już dziś inwestorzy indywidualni lokują na rynkach mieszkaniowych największych miast. PRS też nieprzypadkowo unikają mniejszych ośrodków.

Foto: Mat. prasowe

Niedobór mieszkań to mit, pęd do budowania i kupowania lokali zakończy się źle, bo prognozy demograficzne są jasne: za jakiś czas pozostaniemy z morzem pustostanów bez wartości i najemców. Takie tezy powtarzają się w dyskusjach w social mediach. Jak na przyszłość w dłuższym terminie patrzą eksperci?

Aglomeracje, czyli trend światowy

Wydział analiz rynku nieruchomości Narodowego Banku Polskiego zgadza się, że obserwowane od kilkunastu lat negatywne procesy demograficzne, związane ze spadkiem populacji kraju, przy jednocześnie rosnącym odsetku gospodarstw domowych bez dzieci, a także postępującym procesem starzenia się społeczeństwa, spowodują zmiany na rynku mieszkaniowym. W ubiegłorocznym raporcie czytamy, że do 2040 r. w większości regionów kraju nastąpi spadek populacji, tylko w około 20 proc. gmin dynamika będzie dodatnia. Wzrost ludności będzie koncentrować się głównie w aglomeracjach miast wojewódzkich. W perspektywie do 2060 r. pogłębi się spadek liczby ludności Polski, a powiatów z dodatnim przyrostem będzie zaledwie 7 proc. Populacja wzrośnie w Warszawie, Krakowie, Rzeszowie i w powiatach je okalających, a także w powiatach leżących blisko ośrodków wojewódzkich: bydgoskim, białostockim, gdańskim, poznańskim i wrocławskim. Na konferencji prasowej eksperci skonstatowali, że światem rządzą aglomeracje i Polska też w tym kierunku będzie się rozwijać.

Czytaj więcej

Marcin Jańczuk: Klienci nie biją się o mieszkania

Nowoczesne mieszkania w dużych aglomeracjach dadzą radę?

– Kwestia wpływu prognoz dotyczących demografii i imigracji na prognozy rynku mieszkaniowego jest bardzo złożona – mówi Kazimierz Kirejczyk, ekspert JLL. Podkreśla, że sami demografowie mają, nie tylko w Polsce, problem z policzeniem liczby ludności, a szczególnie imigrantów. Tych ostatnich zazwyczaj w ogóle się pomija w prognozach. Tymczasem o ile około 80 proc. Polaków żyje w mieszkaniach własnościowych, o tyle duży odsetek migrantów – trudno szacować jaki, bo badań nie ma – lokale wynajmuje na wolnym rynku. Zatem napływ cudzoziemców ma, obok migracji wewnętrznej, krytyczne znaczenie dla perspektyw rozwoju rynku mieszkaniowego. – Trudno zakładać, że do Polski nie będzie napływać w przyszłości wielu migrantów – niezależnie od tego, jaka będzie polityka migracyjna. Mówiąc wprost: nie ma krajów bogatych bez biednych migrantów – mówi Kirejczyk.

Ekspert podkreśla, że to, czy warto inwestować w mieszkanie na wynajem, zależy od trzech czynników: prognozy czynszów, prognozy wartości nieruchomości i prognozy przyszłych kosztów związanych z mieszkaniem. – Czynsze – jeśli rynek jest w równowadze – rosną zwykle w długim okresie, tak jak dochody głównej grupy najmujących. Wartość – w długim okresie – zachowuje wartość realną, czyli rośnie plus minus tak, jak inflacja, choć zwykle jej zmiany podlegają przyspieszeniom i zwolnieniom, a nawet spadkom – w zależności od cyklu koniunkturalnego, a także zmian kosztów związanych z utrzymaniem nieruchomości. W kraju takim jak Polska, który rozwija się w miarę równomiernie w czasie i cały czas goni starą Unię, ceny mieszkań też generalnie „gonią” – podobnie jak nasze dochody – mówi Kirejczyk.

Z kosztami jest już dużo trudniej. – Po pierwsze – koszty energii. Te będą rosły zapewne szybciej od inflacji i w pewnym momencie zaczną silnie różnicować ceny mieszkań. A jeszcze może wejść prawo zakazujące wynajmowania „wampirów energetycznych”. To już się dzieje w innych krajach. Po drugie – podatki. Podwyżka podatków od wynajmowanych mieszkań wydaje się ogólnoeuropejskim trendem. Wszędzie państwa muszą szukać pieniędzy na sfinansowanie nowych wydatków. W Polsce wzrosną zapewne podatki od kolejnego lub kolejnych posiadanych mieszkań. Ale kiedy, od którego i do jakiej wysokości – tego dziś nikt nie wie – mówi Kirejczyk.

Zdaniem eksperta nowoczesne mieszkania w dużych aglomeracjach powinny utrzymać wartość i mieć rozsądne koszty utrzymania, zostawiają przestrzeń na opłacalne czynsze. „Wampiry energetyczne” zejdą zapewne do szarej strefy, gdzie ryzyko będzie spore, a wzrost wartości niski. – Zapewne wciąż kluczowym czynnikiem będzie lokalizacja. W ramach kraju – najszybciej będą się wyludniać małe miasta, położone daleko od aglomeracji. W skali aglomeracji istotne będzie zróżnicowanie na centrum, peryferie i strefę między nimi – mówi Kirejczyk. – Tak wygląda scenariusz bazowy. Chyba że pomysł polityczny zablokowania rozwoju największych aglomeracji i skierowania subsydiów do czterdziestu kilku wyludniających się ośrodków przejdzie z fazy opowieści podcastowych do fazy pozycji w budżecie państwa. Ale wtedy trzeba będzie napisać nowe scenariusze i komentarz – konkluduje.

Kirejczyk nawiązuje tu do strategii Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Ministra Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz mówiła w styczniowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że nie można dopuścić do sytuacji, by w Polsce życie skoncentrowało się na trzech aglomeracjach. W sukurs ma przyjść świadoma polityka rozwoju regionalnego. Resort chce wyznaczyć około 40 subregionalnych ośrodków, w większości byłych miast wojewódzkich, które dostaną szerokie wsparcie, w tym w zakresie połączeń komunikacyjnych i budownictwa społecznego.

Czytaj więcej

Dlaczego ministerstwo funduszy bierze się za rynek mieszkaniowy?

Demografia i inne czynniki kluczowe dla inwestorów

– Prognozy demograficzne są dla Polski wyraźnie niekorzystne, jeżeli chodzi o przyszłą liczbę ludności. Jednak prognozowane zmiany nie mają gwałtownego charakteru i nie dotkną wszystkich lokalizacji w Polsce w tym samym stopniu – mówi Agnieszka Mikulska, ekspertka rynku mieszkaniowego w CBRE. – Według prognozy GUS, w najbliższych pięciu latach liczba ludności wzrośnie przeciętnie w jednym na sześć powiatów, pomimo spadku w skali całego kraju. Im dłuższy okres prognozy, tym liczba powiatów z rosnącą liczbą ludności jest mniejsza. Pomimo tego, dla Warszawy czy Krakowa przyrost ludności prognozowany jest nawet w perspektywie do 2060 r., a w kilku sąsiadujących z nimi powiatach przewidywane wzrosty są nawet dwucyfrowe – podkreśla.

Zdaniem Mikulskiej, dodatkowym trendem, który będzie wspiera popyt na mieszkania, jest zmniejszanie wielkości gospodarstw domowych. – W efekcie, choć liczba ludności w prognozach maleje, to liczba gospodarstw domowych, a tym samym potrzebnych im mieszkań, rośnie. Według danych Oxford Economics liczba gospodarstw domowych będzie się w Polsce systematycznie zwiększać w całym okresie prognozy, czyli aż do 2050 r. W największych aglomeracjach, takich jak Warszawa, Kraków, Wrocław czy Trójmiasto, zmiany te będą przebiegać jeszcze szybciej niż w skali całego kraju – mówi ekspertka.

Mikulska zwraca uwagę, że Polska pod względem warunków mieszkaniowych nadal jest daleko w tyle za przeciętną dla Europy – i to zarówno pod względem liczby mieszkań przypadających na 1 tys. osób, liczby izb przypadających na jedną osobę, jak i odsetka ludności mieszkającej w zbyt małych mieszkaniach. – Wiele osób, nawet w dużych miastach, zajmuje lokale bez łazienki czy centralnego ogrzewania. Z tych powodów również popyt związany z poprawą warunków mieszkaniowych będzie nam jeszcze długo towarzyszył i trudno przewidywać spadek wartości w przypadku dobrej jakości mieszkań w atrakcyjnych, wielkomiejskich lokalizacjach – mówi Mikulska. - Jednak bez wątpienia nabywca planujący inwestycyjny zakup mieszkania powinien rozważyć perspektywy demograficzne danej lokalizacji, z uwzględnieniem planowanego horyzontu inwestycji – podsumowuje.

Czytaj więcej

Czas na srebrne budownictwo

Inwestorzy już dziś koncentrują się na największych rynkach mieszkaniowych

Zdaniem Andrzeja Prajsnara, eksperta portalu RynekPierwotny.pl, wydaje się, że w pierwszej kolejności demografia odciska piętno na sytuacji mieszkaniowej polskiej wsi.

– Wyniki ostatniego, pandemicznego spisu powszechnego, które dla terenów wiejskich wydają się wiarygodniejsze niż dla miast (zwłaszcza dużych), wykazały 437,5 tys. wiejskich niezamieszkanych budynków, czyli zwykle domów jednorodzinnych. To oznacza wzrost o 14 proc. w ciągu dekady. Mówimy o budynkach, w które raczej nikt nie będzie już inwestował większych środków. Spora część z nich pozostanie trwale niezamieszkana. Takie domy (mniej liczne na terenie miast) można by więc umownie skreślić z ogólnopolskiego bilansu mieszkaniowego – mówi Prajsnar. – Problem z każdą ogólnopolską analizą polega jednak na tym, że nie uwzględnia ona regionalnych różnic. Jeżeli chodzi o regionalne ludnościowe dane GUS, to głównym uzasadnieniem ich wykorzystania jest… brak innych statystyk. Warto zwrócić uwagę, że liczne opracowania GUS bazują na tak zwanej krajowej definicji zamieszkania. Według niej „do ludności gminy nie są zaliczani imigranci przebywający w Polsce czasowo, z kolei stali mieszkańcy Polski przebywający czasowo za granicą (bez względu na okres ich nieobecności) są uwzględniani w stanie ludności danej gminy” – dodaje.

Zwraca uwagę, że ponadto statystyki dotyczące ruchu wędrówkowego ludności, które wykorzystano do przygotowania prognozy na lata 2023–2060, opierają się wyłącznie na danych administracyjnych. – Mamy więc do czynienia z demograficznym równaniem posiadającym wiele niewiadomych – takich jak np. poziom imigracji, która raczej będzie skoncentrowana w większych miastach i w pobliżu większych ośrodków przemysłowych. Pewne zmiany trudno przewidzieć. Przykładem niech będzie nagły wzrost w 2022 r. liczby obywateli Ukrainy przebywających na terenie Polski.

– Mniejsi inwestorzy mieszkaniowi mniej lub bardziej świadomie antycypują zmiany demograficzne, wybierając chętnie pięć–sześć dużych ośrodków miejskich. Podobnie postępują zresztą podmioty z sektora PRS. Kolejnym trendem będzie prawdopodobnie zwracanie większej uwagi na energochłonność lokali. Na razie w Polsce raczej trudno spodziewać się takich wymagań dla wynajmujących w zakresie minimalnej energochłonności, jakie wprowadzono chociażby w Wielkiej Brytanii oraz Francji. Niemniej jednak zużycie energii będzie prawdopodobnie nabierać większego znaczenia – również jako czynnik wpływający na ceny metrażu – mówi Prajsnar.

Niedobór mieszkań to mit, pęd do budowania i kupowania lokali zakończy się źle, bo prognozy demograficzne są jasne: za jakiś czas pozostaniemy z morzem pustostanów bez wartości i najemców. Takie tezy powtarzają się w dyskusjach w social mediach. Jak na przyszłość w dłuższym terminie patrzą eksperci?

Aglomeracje, czyli trend światowy

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Centrum handlowe Power Park Olsztyn w nowych rękach
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Nieruchomości
Pomorze niemal jak Andaluzja
Nieruchomości
Prezes Dekpol Deweloper: budujemy apartamenty z wartością dodaną
Nieruchomości
Ile lokator zapłaci za mieszkanie
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Nieruchomości
Mieszkanie dwupokojowe. Wynająć czy kupić?
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście