Rada Polityki Pieniężnej ósmy raz z rzędu (od października ubiegłego roku) podniosła stopy procentowe. Tym razem obyło się bez niespodzianki. Główna stopa w odpowiedzi na ponad 12-proc. galop inflacyjny wzrosła o 75 pkt proc., do 5,25 proc.
Od października ub. roku, czyli od punktu zwrotnego w polityce monetarnej NBP, raty kredytów mieszkaniowych w praktyce uległy podwojeniu. Dla rynku nieruchomości mieszkaniowych skala pojedynczego ruchu stóp NBP rzędu 75 pkt proc. oznacza dość traumatyczne doświadczenie, jednak prawdziwą obawę dłużników hipotecznych budzi ich docelowy poziom.
A wiele zdaje się wskazywać, że do tego ostatniego jeszcze dość daleka droga. Prognozy zakończenia bieżącego cyklu windowania kosztu pieniądza zawierają się w dość szerokim zakresie od 6,5 do równych 10 proc. Niestety, całkiem realne przewidywania wzrostu inflacji do 17 proc. w br. grożą przesunięciem tego zakresu wyraźnie wyżej.
Tymczasem już przy obecnej wartości stopy referencyjnej raty kredytów mieszkaniowych praktycznie uległy podwojeniu w stosunku do okresu sprzed podwyżek. Rata kredytu o wartości 350 tys. zł zaciągniętego na 25 lat z marżą równą 2 proc. wzrośnie od początku października z 1520 zł do 2818 zł – niemal o 86 proc.
Miesięczna spłata zobowiązania w wysokości 450 tys. zł z okresem spłaty 30 lat pójdzie w górę z 1711 zł do 3460 zł, a więc już o ponad 102 proc. Taki stan rzeczy dla ogromnej części, a być może już zdecydowanej większości dłużników hipotecznych, może oznaczać przekroczenie poziomu krytycznego. Systematyczna spłata zadłużenia będzie bardzo trudnym zadaniem.