Wraca pomysł likwidacji warunków zabudowy i zastąpienia ich nowym rodzajem decyzji. Pomysł budzi mieszane uczucia. Choć za warunkami nikt nie będzie tęsknił. Eksperci obawiają się paraliżu inwestycyjnego po wdrożeniu nowych rozwiązań.
Jedynie na plomby
Do prekonsultacji społecznych trafił dokument „Reforma systemu planowania i zagospodarowania przestrzennego", przygotowany przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Zawiera wstępne założenia nowej ustawy planistycznej. Proponuje się zmiany dotyczące warunków zabudowy. Mają je zastąpić decyzje lokalizacyjne. Na ich podstawie będzie można realizować inwestycje uzupełniające na terenach o zwartej zabudowie, wyposażonych w niezbędną infrastrukturę techniczną i społeczną. Pod jednym warunkiem, że będzie zgodna ze standardami urbanistycznym. Ministerialny dokument nic jednak nie mówi, jak długo po wejściu w życie nowej ustawy planistycznej będą obowiązywały wydane wcześniej warunki zabudowy.
Z ministerialnego dokumentu również wynika, że gminy będą uchwalać dwa typy planów: ogólny przeznaczenia terenów – o charakterze prawa miejscowego, oraz zabudowy, a także standardy urbanistyczne. Pierwszy plan zastąpi studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego i obejmie teren całej gminy. Drugi doprecyzuje ustalenia zawarte w planie przeznaczenia oraz zastąpi miejscowy plan, a na terenach, dla których nie uchwalono planu zabudowy, mają obowiązywać standardy urbanistyczne.
Żaden z ekspertów nie ma wątpliwości. Obowiązujące warunki zabudowy nie są doskonałe, ale ich likwidacja powinna być przemyślana, w przeciwnym razie zmiany przyniosą więcej szkód niż pożytku.
Tak uważa m.in. Polski Związek Firm Deweloperskich.