– Ktoś w czasie sylwestrowej nocy postawił na moim miejscu parkingowym samochód, włożyłam mu kartę za wycieraczkę, dzwoniłam do wspólnoty, ale samochód stoi nadal, a swój muszę parkować na miejscu znajomych dzięki ich uprzejmości. Co mam robić? Czekam i czekam – pisze nasza czytelniczka.
Takie problemy zgłaszane są nie tylko w okresie świątecznym, gdy akurat wolnych miejsc jest więcej. Wspólnoty czy spółdzielnie są w tych sprawach bezradne. Chyba, że utrzymują blokady przy miejscach parkingowych.
– Właściciel ma możliwość zgłosić zajęcie miejsca parkingowego na policję lub do straży miejskiej, co może skutkować nałożeniem na osobę parkującą mandatu karnego od 400 do 800 zł, ale także odholowaniem auta na koszt jego właściciela. Ale w sytuacji braku odpowiedniego oznakowania, właścicielowi zajętego miejsca pozostaje wystąpienie do sądu z roszczeniem cywilnoprawnym, związane z ochroną prawa własności – radzi mec. Łukasz Foryś z Kancelarii Sobota Jachira.
Czytaj więcej:
Ta rada ma jednak dwa słabsze elementy. Po pierwsze, funkcjonariusze najczęściej odmawiają interwencji, jeśli nie naruszono zasad ruchu i bezpieczeństwa drogowego czy nie zatarasowano np. wejścia do budynku, a straże miejskie pilnują głównie publicznych parkingów i opłat.