Efekt El Nino, po hiszpańskiu „Dzieciątko”, zwany tak z racji pojawiania się w okolicy świąt Bożego Narodzenia, występuje na Pacyfiku, ale odgrywa ważną rolę w światowym systemie klimatycznym.
Kiedy pojawia się El Nino – właściwie El Nino – Southern Oscillation (ENSO) – w centralnej i wschodniej części Pacyfiku występuje więcej ogrzanej wody niż zwykle, podczas gdy woda u wybrzeży wschodniej Australii pozostaje chłodna. Ciepła woda szybciej paruje, w powietrzu jest więcej wilgoci. W centralnej i wschodniej części Oceanu Spokojnego występują gwałtowne opady deszczu, które swym zasięgiem dotykają kontynentu amerykańskiego w strefie równikowej i sięgają do południowego – zachodu USA. A w tym czasie w Australii opadów jest jak na lekarstwo. Taki efekt działania El Nino na tym kontynencie obserwowany był na przełomie lat 2009/2010, a poprzednio ze znacznie większą intensywnością w latach 1997/1998.
Do tej pory naukowcy nie wiedzieli, jak postępujący wzrost temperatury wpłynie na ENSO. Nowe badania oparte na skomplikowanym modelowaniu komputerowym opublikowane zostały na łamach magazynu „Nature”.
– Modele prognozowe wskazują, że związane z globalnym ociepleniem susze i powodzie przynoszone przez ENSO wystąpią częściej i będą bardziej gwałtowne. Strefę wokół równika na zachodnim Pacyfiku nawiedzą susze, a na wschodzie i nad środkową częścią oceanu wzrośnie ilość opadów – powiedział dr Scott Power z Australijskiego Biura Meteorologicznego. – Przyszłość ENSO oraz zakłócenia, jakie będzie powodował w systemie klimatycznym Ziemi, ważne dla ludzi i ekosystemów, są bardziej precyzyjnie określane niż kiedykolwiek.
Lustrzanym odbiciem El Nino jest La Nina, która powoduje odwrotne skutki. Na przełomie lat 2010 i 2011 (na półkuli południowej jest wtedy lato) w Australii spowodowała największe w historii opady, a w Queensland powodzie i cyklony.