Mandaty z fotoradaru od straży miejskiej

Na zapłacenie mandatu zaocznego kierowca ma tylko tydzień. Jeśli nie zdąży, sprawa pójdzie do sądu, który może nałożyć grzywnę do 5 tys. zł

Publikacja: 20.08.2011 04:57

Mandaty z fotoradaru od straży miejskiej

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Od 1 lipca Inspekcja Transportu Drogowego przejęła od policji karanie kierowców przekraczających dozwoloną prędkość  namierzonych  przez stacjonarny fotoradar. Nie oznacza to jednak, że kierowcy nie będą dostawać takich mandatów od straży miejskich (gminnych). A te budzą wiele emocji, tym bardziej że procedura karania  przez inspekcję nieco odbiega od tej stosowanej przez straże miejskie. Pokażemy ją na przykładzie Straży Miejskiej w Warszawie.

To nie mandat

Najważniejsze jest to, że przesyłka, która przychodzi na nasz adres domowy, nie jest jeszcze mandatem, lecz wezwaniem dla właściciela samochodu. Wraz z nią dostaje się także zdjęcie wykonane przez fotoradar. Często są to trzy zdjęcia: auta, twarzy kierowcy (jeśli podróżuje z pasażerem, jego twarz jest zasłonięta) i osobno tablic  rejestracyjnych oraz formularz oświadczenia (najczęściej są to dwie strony).

Na wezwaniu znajduje się dokładny opis wykroczenia: data, godzina, miejsce.

Właściciel auta ma kilka możliwości. Może się przyznać, że  nie tylko jest właścicielem auta, ale i że miał pecha tego dnia, i zgodzić się na ukaranie grzywną i punktami karnymi. Straż miejska od razu  wskazuje wysokość mandatu i liczbę punktów karnych zgodnie z obowiązującym taryfikatorem. Dalej sprawa jest prosta. Kierowca odsyła oświadczenie. Ważne, by dokładnie je przeczytał oraz wypełnił .

Jeśli natomiast właściciel nie był sprawcą wykroczenia, to ma obowiązek go wskazać, wypełniając właściwe rubryki oświadczenia.

Jakie grzechy najczęściej popełniają kierowcy? Pozostawiają puste rubryki, nie podpisują oświadczenia, podają niepełny PESEL bądź też nie potrafią odnaleźć numeru blankietu swojego prawa jazdy. Każdy taki brak powoduje odesłanie oświadczenia w celu uzupełnienia, a dla kierowcy oznacza to oczywiście kolejną wizytę na poczcie.

Przyjęcie i odmowa

Jeśli kierowcy uda się poprawnie wypełnić oświadczenie,  mandat trafia do niego. Nie wszyscy wiedzą jednak, że jest to mandat zaoczny, a to oznacza, że kierowca ma siedem dni na jego opłacenie. Jeśli  nie zostanie opłacony, sprawa zostanie przekazana do sądu.

Właściciel może też odmówić przyjęcia mandatu i nie zgodzić się na ukaranie w drodze postępowania mandatowego. Wówczas wniosek o ukaranie również trafi do właściwego sądu. W razie odmowy przyjęcia  kierowca musi na wezwanie sądu  złożyć wyjaśnienia, w których przedstawi   okoliczności popełnienia wykroczenia. Może to zrobić pisemnie lub osobiście, stawiając się na przesłuchanie.

Pod sąd

Jak wygląda to postępowanie przed sądem?

Rozprawa może się toczyć z udziałem osoby podejrzanej o popełnienie wykroczenia lub też wyrok wydawany jest  w formie nakazowej bez przeprowadzania rozprawy.

Wreszcie ukarany właściciel lub użytkownik pojazdu może oświadczyć, że zapoznał się ze zdjęciem z fotoradaru, ale oznajmia, że tego dnia to nie on kierował samochodem, którego numer rejestracyjny także widnieje na zdjęciu, i nie wskaże osoby, która tego dnia prowadziła jego auto.

Wówczas sprawa również trafia do sądu. Wniosek o ukaranie przygotowuje straż miejska. A właściciel pojazdu odpowiada za nieujawnienie informacji organowi uprawnionemu do jej żądania.

Trzeba się liczyć z grzywną. Sąd wymierza ją na zasadach ogólnych, czyli od 20 zł do 5 tys. zł. Kierowca uniknie jednak  punktów  karnych. Za tego rodzaju wykroczenie taryfikator ich bowiem  nie przewiduje.

 

Noga z gazu przed znakiem

- Straż może wystawiać fotoradary jedynie w terenie zabudowanym.

- Mają one być nie tylko oznakowane, ale i z daleka widoczne.

- Na drogach pojawić się musi nowy znak – D-51. Ma on informować kierowców o lokalizacji urządzeń samoczynnie kontrolujących i rejestrujących prędkość.

- Od kategorii drogi i prędkości, jaką można na niej rozwijać, zależy, w jakiej odległości od fotoradaru znak ma być postawiony.

- Obudowy masztów zostaną dodatkowo oznaczone odblaskową folią (w kolorze żółtym).

- Kiedy urządzenie zniknie, bo np. będzie wymagać   konserwacji albo naprawy, obudowa musi zostać osłonięta.

Za przekroczenie prędkości o 10 km nie grozi kierowcy kara

- Od 1 lipca tego roku w polskim kodeksie drogowym obowiązuje przepis, który pozwala uniknąć mandatu  kierowcy, który pojedzie poniżej 10 kilometrów na godzinę więcej niż dopuszczalna prędkość. Namierzony przez fotoradar kierowca pozostanie bezkarny. Powód? Prędkościomierze montowane w samochodach mogą nieco zaniżać lub zawyżać wskazania. Pierwotnie granica błędu miała wynieść 5 kilometrów na godzinę, ale ostatecznie przyjęto 10.

- Na darowanie kary mogą jednak liczyć tylko kierowcy złapani na przekroczeniu prędkości przez urządzenie stacjonarne. Granica błędu nie dotyczy nadmiernej prędkości ujawnionej za pomocą wideorejestratora czy przenośnego urządzenia.

- Druga dobra informacja – od stycznia tego roku na niektórych drogach (tych najlepszych) możemy jechać szybciej niż dotychczas.

Na drodze ekspresowej kierowca  może rozwinąć prędkość nawet 120 kilometrów na godzinę (wcześniej dozwolona prędkość wynosiła 110 km/h). Na autostradzie można teraz jechać 140 kilometrów na godzinę. W nowelizacji kodeksu drogowego, która weszła w życie wraz z nowym rokiem, podwyższono bowiem  dopuszczalne prędkości, ale tylko dla niektórych wybranych grup kierowców: aut osobowych, motocyklistów i kierowców samochodów ciężarowych do 3,5 tony.

Kłopotliwe fotografie

Kierowcy chcący uniknąć odpowiedzialności bronią się, że na zdjęciu jest tylko tył auta albo  że widać dwa samochody obok siebie i nie jest pewne, kto popełnił wykroczenie. Jakie szanse mają takie argumenty?

Wielu kierujących jest święcie przekonanych, że aby policja wystawiła mandat za przekroczenie prędkości, na zdjęciu musi widnieć nie tylko numer rejestracyjny samochodu, ale również twarz niezdyscyplinowanego kierowcy.

To nieprawda. Właściciel samochodu zobligowany jest do wskazania strażnikom kierowcy, nawet jeśli na zdjęciu nie można dostrzec jego twarzy. Z tego też względu coraz więcej kierowców dostaje fotoradarowe zdjęcia swoich pojazdów zrobione od tyłu. Czasem nawet specjalnie są tak montowane urządzenia rejestrujące.

Działanie takie jest jak najbardziej zgodne z prawem.

Po otrzymaniu takiego zdjęcia właściciel pojazdu ma niewielkie możliwości wymigania się od kary.

Kiedy na fotografii widnieją dwa auta, kierowca podważając mandat, musi przekonywać, że prędkość zarejestrowana przez fotoradar dotyczy drugiego (sąsiedniego) auta.

Jakie urządzenie wyłapie drogowego pirata

- Fotoradar jest urządzeniem przeznaczonym do pomiaru prędkości pojazdów i prawdziwą zmorą kierowców. Szczególnie teraz, kiedy od 1 lipca ruszył system automatycznego nadzoru nad ruchem, a karaniem kierowców zajmuje się też Inspekcja Transportu Drogowego.

- Wideorejestrator z kolei jest montowany w radiowozach policyjnych (oznakowanych i nieoznakowanych). Mierzy prędkość i rejestruje obraz. Za pomocą tego urządzenia policja dokonuje pomiaru prędkości pojazdu z samochodu w czasie jazdy. Tak jak w wypadku fotoradaru na obrazie uzyskanym z wideorejestratora umieszczone są data, godzina, obraz samochodu, numer rejestracyjny oraz prędkość, z jaką się poruszał.

Uprawnienia do posługiwania się wideorejestratorem lub fotoradarem mają specjalnie przeszkoleni funkcjonariusze (najczęściej policja, a straż miejska po odpowiednim zezwoleniu).

- Do pomiaru prędkości policja i straż miejska  wykorzystują również tzw. radary pistoletowe. Ze względu na ich niewielkie rozmiary i łatwość obsługi używane są najczęściej.

Cały sprzęt kontrolno-pomiarowy podlega cyklicznej legalizacji potwierdzanej odpowiednim dokumentem.

Jego brak może być podstawą podważenia wskazań urządzenia.

 

Czytaj też:

Kto odpowiada, kiedy auto jest służbowe

Zobacz nasz poradnik:

Poradniki prawne

»

Poradniki kierowcy i pieszego

»

Mandaty

Od 1 lipca Inspekcja Transportu Drogowego przejęła od policji karanie kierowców przekraczających dozwoloną prędkość  namierzonych  przez stacjonarny fotoradar. Nie oznacza to jednak, że kierowcy nie będą dostawać takich mandatów od straży miejskich (gminnych). A te budzą wiele emocji, tym bardziej że procedura karania  przez inspekcję nieco odbiega od tej stosowanej przez straże miejskie. Pokażemy ją na przykładzie Straży Miejskiej w Warszawie.

To nie mandat

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Sądy i trybunały
Adam Bodnar ogłosił, co dalej z neosędziami. Reforma już w październiku?
Prawo dla Ciebie
Oświadczenia pacjentów to nie wiedza medyczna. Sąd o leczeniu boreliozy
Prawo drogowe
Trybunał zdecydował w sprawie dożywotniego zakazu prowadzenia aut
Zawody prawnicze
Ranking firm doradztwa podatkowego: Wróciły dobre czasy. Oto najsilniejsi
Prawo rodzinne
Zmuszony do ojcostwa chce pozwać klinikę in vitro. Pierwsza sprawa w Polsce