Internauci z duszą piratów

Nielegalne wersje filmów i seriali ściąga z sieci 27 proc. użytkowników sieci. Za powód podają niechęć do oglądania reklam, ale i do płacenia za takie treści.

Aktualizacja: 23.07.2015 08:02 Publikacja: 22.07.2015 22:00

Jeśli do stron z plikami filmów doliczy się użycie serwisów streamingowych, okazuje się, że nielegal

Jeśli do stron z plikami filmów doliczy się użycie serwisów streamingowych, okazuje się, że nielegalne wideo z sieci ogląda ponad 80 proc. polskich internautów i jest ich więcej niż tych, którzy sięgają w sieci po wideo legalne.

Foto: www.sxc.hu

Jak wynika z badania MEC VideoTrack, domu mediowego MEC, 17 proc. użytkowników robi to niezależnie od tego, czy ściągane przez nich filmy są dostępne w serwisach VoD. Badani pytani byli nie tylko o korzystanie z torrentów, ale także stron hostingowych.

– Mimo iż widzowie wolą obejrzeć reklamy, niż płacić, to i tak szukają możliwości ich pominięcia. Nie oznacza to, że do oglądających w sieci nie można dotrzeć z pomocą wideo – tylko 10 proc. korzystających z torrentów nie ogląda innych serwisów VoD, a zaledwie 0,5 proc. nie korzysta z YouTube – podają autorzy badania.

– Warto podkreślić, że ściąganie wideo z internetu nie jest – jak się często stereotypowo sądzi – domeną najmłodszych użytkowników, ale młodych dorosłych – zauważa Joanna Nowakowska, menedżer ds. komunikacji i analiz rynku domu mediowego MEC.

Powodem ich zachowania nie jest więc raczej brak pieniędzy na opłaty za treści w sieci. Najwyższy odsetek osób ściągających nielegalne pliki wideo – 34 proc. – jest wśród osób w wieku 25–34 lata. Wśród młodszych użytkowników (15–24 lata) ten odsetek jest jednak tylko nieznacznie niższy, bo wynosi 31 proc.

Ściągają, żeby nie płacić

Operatorzy serwisów VoD w internecie dają widzom dwie możliwości: bezpłatny dostęp do filmów w zamian za oglądanie reklam i odpłatne oglądanie wersji bez reklam. Polscy piraci chcą jednak mieć film i w żaden sposób za niego nie płacić. Aż 61 proc. z nich twierdzi, że ściąga nielegalne wersje ulubionych filmów, seriali i programów, bo nie chce oglądać reklam, a 45 proc. – bo nie chce za nie płacić. Kolejnymi powodami są: chęć oglądania filmów na komputerze odłączonym od internetu (w przypadku serwisów strumieniujących VoD konieczne jest posiadanie szybkiego łącza internetowego przez cały czas oglądania), chęć oglądania w lepszej jakości obrazu oraz możliwość obejrzenia materiału w dowolnym miejscu i czasie.

Dopiero na szóstym miejscu jako powód ściągania wideo z torrentów pojawia się chęć oglądania ich tuż po premierze, a na kolejnym – ich brak w serwisach VoD. – Internauci ściągający z sieci filmy i seriale są najmocniej zainteresowani nowościami, w porównaniu z innymi e-widzami są też bardziej sceptyczni wobec tradycyjnej telewizji. 42 proc. użytkowników torrentów twierdzi, że ogląda programy w sieci, ponieważ telewizja nie oferuje nic ciekawego – podaje MEC.

Brak zainteresowania

Jeśli do stron z plikami filmów doliczy się użycie serwisów streamingowych, okazuje się, że nielegalne wideo z sieci ogląda ponad 80 proc. polskich internautów i jest ich więcej niż tych, którzy sięgają w sieci po wideo legalne. Wyliczyło to IAB Polska pod koniec ubiegłego roku. Według Pawła Kolendy, dyrektora ds. badań w IAB Polska, ten odsetek się od tego czasu znacząco nie zmienił. – Mogła wzrosnąć liczba takich użytkowników wraz ze wzrostem dostępu do internetu – ocenia.

Problemem, z którym branża boryka się od lat, jest fakt, że widzowie w ogóle nie przejmują się kwestią legalności źródeł, z których pobierają pliki, a także to, że nie potrafią zidentyfikować nielegalnego serwisu pomimo prowadzonych akcji mających na celu ułatwienie rozróżniania tych serwisów. Status prawny serwisu wideo można w Polsce zweryfikować, np. wchodząc na stronę ogladaj-legalne.pl.

Jaki odsetek decyduje się w ogóle podjąć takie działanie, nie wiadomo, ale z badania MEC wynika, że 58 proc. internautów w ogóle nie interesuje, czy oglądają materiały ze źródła legalnego czy też nie. Kwestia legalności leży na sercu 42 proc. badanych.

Przekonanie o tym, że większość głównych nielegalnych serwisów udostępniających wideo jest legalna, wciąż jest jednak bardzo powszechne. – Średnio zaledwie po kilkanaście procent badanych uważało, że czołowe pirackie serwisy są nielegalne. Około połowa – w odniesieniu do większości z nich – sądziła, iż działają zgodnie z prawem – zaznacza MEC, który odpytał internautów o legalność największych serwisów z pirackimi treściami. Przy wszystkich najczęściej padały odpowiedzi, że to serwisy legalne lub „trudno powiedzieć". Z badań IAB wynika z kolei, że ponad 2 mln polskich internautów płaci w sieci za wideo pirackim serwisom, będąc przekonanymi o ich legalności.

W Polsce branża nie jest zgodna co do tego, jak problem piractwa należałoby rozwiązać. Pokutuje przekonanie, że nie ma sensu karać internautów, a najskuteczniejszą metodą jest zasada „follow the money", czyli podążanie do źródeł wpływów nielegalnych serwisów i odcinanie ich. Chodzi zarówno o pośredniczące w procesie pobierania płatności za nielegalne treści telekomy, jak i reklamodawców, których bannery wyświetlają się na nielegalnych serwisach.

W tym celu IAB Polska i Stowarzyszenie Sygnał w ubiegłym roku zawiązały wśród reklamodawców porozumienie na rzecz nielokowania budżetów reklamowych w serwisach zawierających pirackie wideo. Na razie skuteczniejsze od tych działań okazują się jednak akcje policji, której w ubiegłym roku udało się np. doprowadzić do zniknięcia jednego z najpopularniejszych tego typu serwisów.

Piractwo w liczbach

Wpływ internetowego piractwa próbowało oszacować w ubiegłym roku PwC. Z analizy tej firmy wynika, że w 2013 r. portale oferujące nielegalne wideo w sieci obniżyły wartość polskiego PKB o 500–700 mln zł, a przy założeniu, że piractwo będzie rosnąć w umiarkowanym tempie, w 2018 roku straty gospodarcze z jego powodu sięgnęłyby 1,8 mld zł. Pesymistyczny scenariusz zakłada jednak znacznie wyższą liczbę, bo aż 6,1 mld zł. Gdyby piractwo udało się zlikwidować, mogłoby powstać dodatkowych 6–6,5 tys. miejsc pracy.

Teresa Wierzbowska, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów Programów Telewizyjnych Sygnał

Internauci wciąż nie zastanawiają się, czy źródło, z którego korzystają, jest legalne – po prostu szukają najłatwiejszej ścieżki dotarcia do określonych treści. Na wzrost świadomości dotyczącej społecznych i ekonomicznych kosztów funkcjonowania portali nielegalnie pozyskujących i dystrybuujących treści wpływają skuteczne działania policji oraz publiczna debata na temat konsekwencji tego zjawiska. Zmiany w postawie społecznej nie będą natychmiastowe, szybszy efekt możemy osiągnąć, uniemożliwiając czerpanie korzyści finansowych z nielegalnej dystrybucji treści. Wciąż, pomimo skargi złożonej do Komisji Europejskiej, nie mamy w Polsce zaimplementowanego artykułu 8.3 dyrektywy o prawie autorskim w społeczeństwie informatycznym, która wskazuje na rolę i odpowiedzialność pośredników, jednak już teraz oni sami – w tym reklamodawcy – mogą przestać uczestniczyć w łańcuchu finansowania działalności pirackiej. Potrzebna jest edukacja w zakresie legalnego obrotu treściami audiowizualnymi, nie tylko w odniesieniu do internautów, lecz także uczestników rynku, którzy biorą udział w finansowaniu nielegalnej działalności. Reklamodawcy oraz domy mediowe mogą odegrać ogromną rolę w zaprzestaniu zasilania budżetami reklamowymi działalności o charakterze przestępczym. Stowarzyszenie Sygnał systematycznie bada, reklamy jakich marek są emitowane na największych serwisach pirackich.

MEC

Jak wynika z badania MEC VideoTrack, domu mediowego MEC, 17 proc. użytkowników robi to niezależnie od tego, czy ściągane przez nich filmy są dostępne w serwisach VoD. Badani pytani byli nie tylko o korzystanie z torrentów, ale także stron hostingowych.

– Mimo iż widzowie wolą obejrzeć reklamy, niż płacić, to i tak szukają możliwości ich pominięcia. Nie oznacza to, że do oglądających w sieci nie można dotrzeć z pomocą wideo – tylko 10 proc. korzystających z torrentów nie ogląda innych serwisów VoD, a zaledwie 0,5 proc. nie korzysta z YouTube – podają autorzy badania.

Pozostało 91% artykułu
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie
Media
Solorz miał nosa kupując Interię. Najnowszy ranking polskich wydawców internetowych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Media
Chińczycy przegrali w sądzie w USA w sprawie TikToka. Co dalej z aplikacją?