Ostrożnie z rewolucjami

Czy film „Stowarzyszenie umarłych poetów” odniósłby taki sukces, gdyby jego akcja rozgrywała się w naszych czasach? Czy bunt młodych bohaterów przeciwko zastanym normom nie raziłby sztucznością?

Publikacja: 23.03.2009 01:51

Bronisław Wildstein, Śmieszna dwuznaczność świata, który oszalał Fronda, Warszawa 2009

Bronisław Wildstein, Śmieszna dwuznaczność świata, który oszalał Fronda, Warszawa 2009

Foto: Rzeczpospolita

I czy po rewolcie '68 roku, która obaliła wszelkie tabu, jakikolwiek bunt w ogóle jest potrzebny? Do zadania sobie tych pytań skłonił mnie krótki esej Bronisława Wildsteina „Ostrożnie z podręcznikami” na temat słynnego filmu Petera Weira.

Zawsze lubiłam tę opowieść o niepokornym, pełnym zapału nauczycielu, który usiłuje wyzwolić w uczniach autentyzm i nauczyć ich myślenia. Nigdy jednak głębiej się nad nim nie zastanawiałam. Ujmowała mnie sama historia rozgrywająca się na przełomie lat 50. i 60. w prywatnej amerykańskiej szkole średniej i jej wiktoriańska atmosfera. Ale eseje naszego redakcyjnego kolegi zebrane w książce „Śmieszna dwuznaczność świata, który oszalał” takie właśnie są – skłaniają do refleksji. Pokazują też świat pod takim kątem, pod jakim zwykle na niego nie patrzymy.

Wildstein, choć większości czytelników naszej gazety kojarzy się zapewne przede wszystkim z wnikliwymi analizami politycznymi, tym razem pokazuje inną twarz – uważnego obserwatora i komentatora współczesnej kultury. Jego erudycja budzi zazdrość. A ponieważ – na co zwrócił już uwagę filozof Dariusz Karłowicz – nasz kolega ma „dar odkrywania podskórnych powiązań, zaskakujących ewolucji i ciągów przyczyn”, opisywane przez niego dzieła sztuki czy to filmowej, literackiej czy plastycznej stają się początkiem wycieczki poprzez formy, gatunki i idee.

Bronisław Wildstein nie udaje bezstronnego widza – wyraźnie bliższy jest mu tradycyjny porządek. Nie ukrywa sceptycyzmu wobec „śmiesznej dwuznaczności” ponowoczesnego świata. Widzi jego niekonsekwencje, zatracanie się w coraz nowych utopiach, bezładną szamotaninę. Widzi też niebezpieczeństwa, do jakich one prowadzą.

A wracając do pytań o bunt, to w „Śmiesznej dwuznaczności świata” znajdziemy oczywiście na nie odpowiedź. „Rytuał buntu stał się obowiązkowym gestem inicjacji, kulturowy »nonkonformizm« stał się najbardziej stadnym konformistycznym zachowaniem” – pisze w innym eseju zatytułowanym „Giovinezza” (to pieśń włoskich faszystów, w takt której – jak zauważa autor – rozpoczął się XX wiek: „najkoszmarniejszy wiek historii ludzkości, który jest wiekiem młodości i rewolucji”).

[i]Bronisław Wildstein, Śmieszna dwuznaczność świata, który oszalałFronda, Warszawa 2009[/i]

I czy po rewolcie '68 roku, która obaliła wszelkie tabu, jakikolwiek bunt w ogóle jest potrzebny? Do zadania sobie tych pytań skłonił mnie krótki esej Bronisława Wildsteina „Ostrożnie z podręcznikami” na temat słynnego filmu Petera Weira.

Zawsze lubiłam tę opowieść o niepokornym, pełnym zapału nauczycielu, który usiłuje wyzwolić w uczniach autentyzm i nauczyć ich myślenia. Nigdy jednak głębiej się nad nim nie zastanawiałam. Ujmowała mnie sama historia rozgrywająca się na przełomie lat 50. i 60. w prywatnej amerykańskiej szkole średniej i jej wiktoriańska atmosfera. Ale eseje naszego redakcyjnego kolegi zebrane w książce „Śmieszna dwuznaczność świata, który oszalał” takie właśnie są – skłaniają do refleksji. Pokazują też świat pod takim kątem, pod jakim zwykle na niego nie patrzymy.

Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Kinga Wyrzykowska o „Porządnych ludziach”
Literatura
„Żądło” Murraya: prawdziwa Irlandia z Polakiem mechanikiem, czarnym charakterem
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Mateusz Grzeszczuk o „Światach lękowych” i nie tylko
Literatura
Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Literatura
Zmarł laureat Nagrody Nobla Mario Vargas Llosa