MATEUSZ ALBIN
Komiks „Biały Orzeł" właśnie trafił do księgarń. Pod maską głównego bohatera kryje się Aleks Poniatowski. Podobnie jak Batman polski superbohater jest bogatym biznesmenem, który z powodu osobistej tragedii zaczął zwalczać zbrodnie. Dzięki tajemniczej substancji Poniatowski zyskał nadludzkie zdolności, a bogactwo pozwoliło na zdobycie najnowocześniejszej technologii. Tłem dla przygód Białego Orła jest Warszawa. Już na okładce pierwszego zeszytu rozpoznamy znajomą sylwetkę Pałacu Kultury, ale od razu w oczy rzucą się pewne różnice.
W świecie Białego Orła poczciwy PKiN jest siedzibą złowrogiej superkorporacji, pod Dworcem Centralnym grasuje zmutowany kanibal, a polskie wojsko korzysta z cybernetycznych pancerzy. – Tego wymagała konwencja. Historie o superbohaterach są pełne nowoczesnych technologii, tajemniczych eksperymentów i fantastycznych postaci – mówi Adam Kmiołek, scenarzysta komiksu, na co dzień pracujący jako specjalista od marketingu.
Mimo to autorzy nie chcieli, aby przygody Białego Orła były całkowicie fikcyjne. – Zdecydowana większość superbohaterów, których lubimy, jest przywiązana do danego miasta. Prawdziwego lub nie. My jednak nie chcieliśmy tworzyć fikcyjnej metropolii – dodaje autor i zdradza tytuł następnej historii: „Wielka draka w stolicy".
„Biały Orzeł" nie jest pierwszym komiksem, którego akcja dzieje się w Warszawie, jednak zdaniem miłośników gatunku autorzy często zapominają o oddaniu charakteru miasta.