– Trafiłam na nią przypadkiem – mówi „Rzeczpospolitej" Anna Król, założycielka Oficyny Wydawniczej Wilk & Król – kiedy pracowałam nad książką „Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie" i przekopywałam się przez archiwa. Znalazłam wtedy teczkę, w której była domowej roboty książka z wierszami i ilustracjami dla dzieci, nigdy niepublikowana. Pokazałam ją pani Marii Iwaszkiewicz, córce pisarza. Pamiętała, jak rysowała jedną z ilustracji razem z siostrą. Wiersze napisał ojciec w czasie wspólnej zabawy z córkami.
To jedyna książka Jarosława Iwaszkiewicza dla dzieci, która powstała w latach 1932–1934 podczas pobytu pisarza i jego rodziny w Kopenhadze, gdzie Iwaszkiewicz pracował w dyplomacji jako sekretarz ambasady Rzeczypospolitej Polskiej. Żartobliwie do tego miejsca nawiązuje adnotacja na karcie tytułowej oryginału „Wydane w Kocienhadze". Bohaterką wierszyków ręcznie zapisanych w eleganckim zeszycie jest kotka Bukasia, mieszkająca wówczas z rodziną. Ale można też widzieć w niej wcielenie samego autora, bo przecież zachowały się listy Iwaszkiewicza do córek – Marii i Teresy – pisane „w imieniu" ich ukochanej kotki.
W „Kociej książce" znajdziemy też wers, który uprawnia wieloznaczność interpretacji: „Czy to człowiek, czy to pies, czy to małpa, czy to jeleń, czy kot?".
Książka Iwaszkiewicza składa się z pięciu części. Otwiera ją „Kocia ballada", potem pojawiają się żartobliwe pytania, m.in. czy koty są głupie? A po tych wierszowanych kawałkach, na zakończenie – komentarz prozą do zdjęcia wyciętego z kopenhaskiej gazety.
Ukazująca się „Kocia książka" nie jest reprintem, mimo że zachowuje tytuł, fragmenty rękopisu, oryginalnej szaty graficznej oraz ilustracje z pierwowzoru, ale jednocześnie dodaje współczesne rysunki Alicji Rosé.