Transformacja od kuchni, czyli wspomnienia krytyczki sztuki

„Życie na przekąskę" Moniki Małkowskiej opisuje przełom lat 80. i 90. przez pryzmat kuchni i spotkań artystyczno-towarzyskich.

Publikacja: 11.06.2015 18:47

Zgodnie z koncepcją mikrohistorii badacze przeszłości, zamiast śledzić wielkie procesy, starają się przyjrzeć wybranemu jej fragmentowi rzeczywistości. Właśnie w taki sposób warto czytać „Życie na przekąskę" Moniki Małkowskiej, od wielu lat znanej czytelnikom „Rzeczpospolitej" z zaangażowanych tekstów o sztuce.

Małkowska próbuje przedstawić przełom lat 80. i 90. w Polsce od kuchni. Kiedy pisze o 1989 r., to przede wszystkim pokazuje, co można było włożyć do lodówki i jakie produkty spożywcze były deficytowe. Jeżeli skupia się na strajkach, to tylko na strajku piekarzy.

Jej najnowsza książka składa się z kilkudziesięciu epizodów, które w swojej zamkniętej i lapidarnej konstrukcji mogłyby funkcjonować jako felietony. Każdą opowieść poprzedza także współczesny komentarz, gdyż pierwotnie teksty miały zostać opublikowane w całości jeszcze w roku 1992, ale wskutek wydawniczych zawirowań książka trafia do księgarń dopiero dziś.

To także dziennik, swoista kronika towarzyskich spotkań, mniej lub bardziej wystawnych bankietów, kolacji i wernisaży. Każdej z opowieści towarzyszy przepis na danie będące clou anegdoty. A więc „Życie na przekąskę" to także do pewnego stopnia książka kulinarna. Cały dowcip polega jednak na tym, że w opisywanych przez Małkowską latach zaopatrzenie sklepów spożywczych było mizerne.

Na półkach sklepowych nie brakowało tylko octu i ogórków. W sklepach mięsnych dochodziło do rękoczynów pomiędzy klientami, gdy tylko „rzucono" coś smakowitego na handel. Autorce jednak nie brakowało pomysłowości. Jak pisze: „ludzie z wyobraźnią starali się wykrzesać coś fajnego, jadalnego, pomysłowego z tego, co było".

Małkowska dzieli się swoimi refleksjami nasyconymi inteligentnym poczuciem humoru i żartobliwym językiem. Jak choćby w przytaczanych wyprawach jej ówczesnego męża do sklepu mięsnego zwanego również „mięśniakiem", gdzie był ostro tratowany przez zaprawione w kolejkowych bojach kobiety, uzbrojone w łokcie i szpikulce obcasów. To wszystko pomaga ludziom, którzy nie mogą pamiętać lat 80., zbudować w wyobraźni scenografię tamtych dni.

Jeszcze innym atutem „Życia na przekąskę" jest ciekawie zarysowane tło środowiskowe, Małkowska bowiem opisuje towarzyszy swoich kulinarnych przygód z imienia i nazwiska. Niektórzy już nie żyją, inni będą dla czytelników anonimowi, ale dzięki opisywanym przyjaźniom, wydarzeniom i pokazywanym w tamtych czasach wystawom dostajemy zręcznie nakreślony obraz środowisk twórczych schyłkowego PRL. Jednym słowem, ta książka to smaczny kąsek.

Zgodnie z koncepcją mikrohistorii badacze przeszłości, zamiast śledzić wielkie procesy, starają się przyjrzeć wybranemu jej fragmentowi rzeczywistości. Właśnie w taki sposób warto czytać „Życie na przekąskę" Moniki Małkowskiej, od wielu lat znanej czytelnikom „Rzeczpospolitej" z zaangażowanych tekstów o sztuce.

Małkowska próbuje przedstawić przełom lat 80. i 90. w Polsce od kuchni. Kiedy pisze o 1989 r., to przede wszystkim pokazuje, co można było włożyć do lodówki i jakie produkty spożywcze były deficytowe. Jeżeli skupia się na strajkach, to tylko na strajku piekarzy.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski