W stołecznym Schronisku na Paluchu od pięciu lat żyje amstaff o imieniu Sara. Pies trafił tutaj, gdy zagryzł na śmierć 15-letnią Gruzinkę. Najpierw rzucił się na koleżankę dziewczynki, bo ta chciała pomóc przyjaciółce, która zasłabła. Potem amstaff zaatakował swoją właścicielkę. Ugryzł ją w szyję. Dziewczyny nie udało się uratować. Psa zawieziono do stołecznego Schroniska na Paluchu. – Suczka jest spokojna. Nie wiadomo, co się zdarzyło w domu – opowiadała zaraz po wypadku Wanda Dejnarowicz, szefowa schroniska.
Choć minęło dużo czasu, zwierzę nadal przebywa w schronisku. Nikt nie zdecydował się na jego uśpienie. – Uśmiercone mogą być zwierzęta nadmiernie agresywnie, które stanowią zagrożenie – tłumaczy Michał Machniak z Prokuratury Rejonowej na Pradze-Północ, która prowadziła postępowanie w sprawie zagryzionej Gruzinki. Prokurator dodaje, że jeśli zachodzą przesłanki, zwierzę może zostać uśpione za zgodą właściciela albo lekarza weterynarii.
Nikt w Polsce nie gromadzi danych o tym, co dzieje się z agresywnymi psami, które zagryzły ludzi.
Janusz Związek, główny lekarz weterynarii, przypuszcza, że zwierzę zwykle jest usypiane. – Dotychczasowi właściciele boją się takiego psa, a znalezienie osoby, która zechciałaby przejąć nad nim opiekę jest właściwie niemożliwie - mówi Związek. - Uważam, że takiego psa można by powierzyć jedynie osobie bardzo doświadczonej w pracy z psami – dodaje. Według niego, obowiązująca ustawa z 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (DzU 2003 r. nr 106 poz. 1002) w art. 33 ust. 1 dopuszcza uśmiercenie zwierzęcia nadmiernie agresywnego, które może stanowić bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia ludzkiego, a także dla zwierząt hodowlanych lub dziko żyjących.
– Wydaje się, że przypadek psa, który zagryzł człowieka, wyczerpuje powyższy przepis – tłumaczy główny lekarz weterynarii. Zauważa też, że przepisy nie narzucają żadnego rozwiązania w przypadku nadmiernie agresywnych psów. – Ale nie wyobrażam sobie wprowadzenia innych przepisów odnośnie postępowania z takimi psami – mówi Związek. Podkreśla, że to zwykle działanie człowieka, np. zaniedbanie czy zła opieka i wychowanie psa, doprowadzają do tragicznych sytuacji. – A pozostawienie psa nadmiernie agresywnego bez specjalistycznej opieki jest niemożliwe, gdyż może doprowadzić do kolejnych tragedii – dodaje.