Brian May stworzył na terenie swojej, kupionej przed trzydziestoma laty, posiadłości w hrabstwie Surrey rezerwat dzikiej przyrody, gdzie chore, ranne i osierocone zwierzęta dochodzą do siebie przed powrotem na wolność.
- Gdy odejdę, ludzie bez wątpienia zapamiętają mnie jako muzyka Queen. Wolałbym jednak zapisać się w ich pamięci jako ktoś, kto próbuje zmienić sposób w jaki traktujemy zwierzęta - wyznał gitarzysta w wywiadzie dla "The Sunday Times". Prowadziłem dość szalone życie, a teraz w obserwowaniu dzikiej przyrody odnajduję spokój i ukojenie - dodał.
Oczywiście przede wszystkim jestem muzykiem - powiedział Brian May. - Ludzie znają też moją fascynację astrofizyką (artysta ma doktorat w tej dziedzinie - red.). Mało kto wie jednak o moim wieloletnim zamiłowaniu do ogrodnictwa. Uwielbiam też obserwować angielską dziką przyrodę.
Obecnie w posiadłości Briana kuruje się między innymi 36 jeży, siedem małych borsuczków i dwa puszczyki. Zwierzęta przebywają pod opieką członków założonej przez Briana fundacji "Save Me".