Gdzie mieszka duch Tadeusza Kantora

Minął rok od otwarcia nowej siedziby Cricoteki w Krakowie. Odwiedziło ją już ponad 36 tys. osób. Niezwykły obiekt na Bulwarach Wiślanych przyciąga architekturą, wystawami i wydarzeniami.

Aktualizacja: 11.10.2015 21:08 Publikacja: 11.10.2015 19:05

Gdzie mieszka duch Tadeusza Kantora

Foto: materiały prasowe

Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka przy Nadwiślańskiej pełni funkcje muzeum, archiwum, galerii i miejsca badań jego dorobku. Nawiązuje w architekturze i programie wprost do idei artysty, bo pomysł Cricoteki pochodzi od Tadeusza Kantora. Zgodnie z jego zamiarem miała być ona „żywym archiwum" Teatru Cricot2 pozwalającym przetrwać idei jego teatru.

– Budynek Nowej Cricoteki powstał specjalnie z  myślą o jego archiwum – mówi „Rzeczpospolitej" Natalia Zarzecka, dyrektorka nowej Cricoteki. – Kantor od końca lat 80. intensywnie pracował nad tym, by jego twórczość została zabezpieczona i znalazła jak najlepszą prezentację. Planował podzielenie jej i rozmieszczenie w paru miejscach. Oprócz Cricoteki z teatralnym archiwum marzył o prezentacji malarstwa swojego i Marii Stangret w Hucisku, a rysunki zebrał w „kolekcję A" i widział ich miejsce w galerii przy pracowni na Siennej, gdzie zresztą dziś je na wystawach prezentujemy.

Architektura z Kantora

Nowa siedziba Cricoteki na Podgórzu to architektoniczna ikona, rozpoznawalny z daleka znak w krajobrazie miasta. Nawet jeśli odważny projekt budzi jeszcze kontrowersje, to równocześnie zdobywa kolejne prestiżowe nagrody, m.in. Stowarzyszenia Architektów Polskich za najlepszy zrealizowany obiekt architektoniczny w Polsce i Grand Prix „Polityki", a także nominację do Europejskiej Nagrody im. Miesa van der Rohe 2014. Obiekt jest dziełem IQ2 Quality Group Consortium – Piotra Nawary i Agnieszki Szultk z nsMoonStudio oraz Stanisław Deńki z biura „Wizja". Architekci połączyli w niezwykłą całość zrewitalizowany budynek starej elektrowni z wiszącą nowoczesną konstrukcją, która wygląda jak wielka rama czy „opakowanie" poprzemysłowego zabytku, przez co kojarzy się z typowym dla sztuki Kantora ambalażem.

Z nowej Cricoteki roztacza się wspaniały widok na Wisłę, która odbija się w przeszklonej części obramowania. Całość tworzy wyrafinowane teatralno-architektoniczne widowisko. Dodana „rama" przywodzi zresztą także na myśl prawdziwą scenę z intrygującymi efektami świetlnymi uzyskanymi przez kontrast zwierciadlanych odbić i powierzchni zewnętrznych ścian pokrytych kortenem, przez co wyglądają jak spatynowane. Architekci ujawniają, że bezpośrednie inspiracje czerpali z twórczości autora „Wielopola, Wielopola". Piotr Nawara opowiada: „projektując ten obiekt, próbowaliśmy mierzyć się z twórczością Kantora. Naszą bezpośrednią inspiracją był jego rysunek przedstawiający człowieka i stół. Trudność polegała na przetransponowaniu go na warunki architektoniczno-urbanistyczne z uwzględnieniem w projekcie budynku starej elektrowni na Podgórzu. W efekcie bazowaliśmy na przeciwieństwach starego i nowego, żywego i martwego, ruchomego i stałego. Mamy tu dwie formy i epoki architektoniczne. Starą architekturę elektrowni kontrastujemy z nowoczesną konstrukcją...".

W starym budynku mieszczą się sala teatralna, pracownie i archiwum, w nowym punkt informacyjny, sale wystawowe i edukacyjne, a na szczycie Crico Cafe ze wspaniałym widokiem na miasto.

Manifesty i wystawy

Kantor jest tu wszędzie, bo nawet w korytarzach i na klatkach schodowych rozwieszono jego portrety, fotogramy z happeningów i akcji, manifesty i monitory z dokumentacją różnych działań. Główne wystawy znajdują się na trzecim piętrze, więc zmierzając do nich, po drodze zanurzamy się coraz głębiej w świat wyobraźni artysty.

Dłużej zatrzymuję się przy jego manifeście, w którym pisał:

„To nieprawda, że człowiek NOWOCZESNY to umysł, który zwyciężył lęk. Nie wierzcie! Lęk istnieje. Lęk przed światem zewnętrznym, lęk przed losem, przed śmiercią, lęk przed nieznanym, przed nicością, przed pustką. To nieprawda, że artysta jest bohaterem i zdobywcą nieustraszonym...".

Siła wyobraźni

Ze stu wydarzeń zorganizowanych dotąd przez Cricotekę w ciągu roku szczególnie zapadają w pamięć świetnie zaaranżowane wystawy.

Obecnie trwa prezentacja zatytułowana „Tadeusz Kantor Odsłona II", należąca do czteroczęściowego cyklu tematycznych prezentacji teatralnego dorobku twórcy „Umarłej klasy". Każda odsłona ma inny motyw przewodni. Tematem drugiej jest „Dzieciństwo", co koresponduje z setną rocznicą urodzin Kantora. A zarazem przypomina, że Kantor przetwarzał obrazy odległych wspomnień i życiowych doświadczeń w poruszające sceny teatralne. Najbardziej znanym tego przykładem są ławki szkolne z kukłami uczniów pochodzące z „Umarłej klasy". Była to reminiscencja młodości artysty, jego szkolnych lat spędzonych w tarnowskim gimnazjum, a przy tym wspaniała metafora życia i przemijania.

W butach Milionera

Wystawa tworzy rodzaj kolażu czy przestrzennej instalacji z rekwizytów i obiektów pochodzących z różnych spektakli. Można więc tu także zobaczyć m.in. szkielet Konia, na którym Marszałek (Józef Piłsudski) wjeżdżał na scenę w spektaklu „Niech sczezną artyści" przy dźwiękach melodii „My, pierwsza brygada". Jest też oryginalny fragment przestrzeni scenicznej z  równie głośnego spektaklu „Wielopole, Wielopole" – pokój, w którym ożywał utracony świat przeszłości – wspomnienie Wielopola Skrzyńskiego, w którym Kantor się urodził. Na scenie pojawiali się tu jego matka, ojciec, kuzyni i wujowie, a jednocześnie było to przedstawienie o uniwersalnej wymowie.

Oba przywołane spektakle pochodziły z ostatniego okresu twórczości teatralnej artysty, tzw. Teatru Śmierci. Ale wystawa odwołuje się także do wcześniejszych etapów: Podziemnego Teatru Niezależnego, powstania Teatru Cricot 2, Teatru Informel, Teatru Zerowego, Teatru Happeningowego i Teatru Niemożliwego.

Obiekty, które oglądamy, są zatem pretekstem do przypomnienia dokonań artysty, bo pokazuje się tu także sfilmowane fragmenty spektakli, dokumenty, cytuje jego wypowiedzi. A przy tym ich aranżacja bardzo silnie działa na emocje, podobnie jak to było w teatrze samego Kantora. To wielka sztuka, by ożywić klimat jego spektakli bez jego obecności!

24 główne obiekty, które wykorzystano na tej wystawie – także mniej znane, jak np. „Buty Milionera" sprzęgnięte z kołami rowerowymi ( z „Nadobniś i koczkodanów"). W 1984 roku sam artysta wybrał je z myślą o stworzeniu odrębnej kolekcji, więc można je traktować nie tylko jako sceniczne rekwizyty z najważniejszych przedstawień (od „Powrotu Odysa", przez „W małym dworku", do „Niech sczezną artyści"), ale autonomiczne dzieła sztuki. Świadczą o niezwykłym bogactwie jego wyobraźni, w której zaciera się granica między fikcją i rzeczywistością.

Cricoteka zapowiada już dwie następne odsłony wystaw Tadeusza Kantora pod hasłem „Marioneta" (w styczniu przyszłego roku) i „Rzeźba (w 2017 r.). Tak jak i na obecnej będzie korzystać z bogatych zbiorów własnych, liczących kilkaset obiektów i kilkadziesiąt tysięcy archiwaliów: rękopisów, publikacji, recenzji, materiałów audiowizualnych, filmów, nagrań.

Organizuje także wystawy otwarte dla innych artystów, którzy chcieliby wejść w dialog z mistrzem. Do inaugurującego działalność pokazu „Nic 2 razy" – wystawy z pogranicza teatru, sztuk wizualnych i performatywnych – zaprosiła grupę współczesnych artystów, m.in. Pawła Althamera i Grupę Nowolipie, Ullę von Brandenburg, Oskara Dawickiego, Paulinę Ołowską, Quay Brothers, Michaela Portnoya.

Ostatnio zaprosiła wybitnego francuskiego artystę Christiana Boltanskiego, który stworzył poruszającą instalację „W mgnieniu oka", przypominającą wielką łąkę wysychająca na naszych oczach w rytm odmierzany przez elektroniczne zegary.

Cricoteka patronuje także spektaklom z cyklu „Maszyna choreograficzna" oraz serii koncertów i performansów, łączących różne gatunki sztuk pod hasłem „Polifonie". Najnowsza edycja „Maszyny choreograficznej" jest poświęcona niemieckiemu malarzowi i rzeźbiarzowi Oskarowi Schlemmerowi (1888–1943), który wywarł wpływ na wczesną twórczość Kantora, m.in. na jego „Balladynę" i „Powrót Odysa". Choć żaden z nich nie zajmował się bezpośrednio tańcem ani choreografią, przestrzeń i ruch odgrywały znacząca rolę w ich twórczości.

– Już 23 października otworzymy wystawę „Cholernie spadam!" poświęconą ostatniemu okresowi twórczości malarskiej i teatralnej Tadeusza Kantora – zapowiada Natalia Zarzecka i dodaje: – Będzie to wyjątkowa okazja do obejrzenia rozproszonego w różnych kolekcjach malarstwa artysty z cykli: „Cholernie spadam", „ Dalej już nic", „Nie zagląda się bezkarnie przez okno", „Mój dom". Zaprezentujemy też obiekt teatralny, którego nie mamy w zbiorach Cricoteki: „Maszynę miłości i śmierci" wypożyczoną z Museo Internazionale delle Marionette w Palermo.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, m.kuc@rp.pl

Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka przy Nadwiślańskiej pełni funkcje muzeum, archiwum, galerii i miejsca badań jego dorobku. Nawiązuje w architekturze i programie wprost do idei artysty, bo pomysł Cricoteki pochodzi od Tadeusza Kantora. Zgodnie z jego zamiarem miała być ona „żywym archiwum" Teatru Cricot2 pozwalającym przetrwać idei jego teatru.

– Budynek Nowej Cricoteki powstał specjalnie z  myślą o jego archiwum – mówi „Rzeczpospolitej" Natalia Zarzecka, dyrektorka nowej Cricoteki. – Kantor od końca lat 80. intensywnie pracował nad tym, by jego twórczość została zabezpieczona i znalazła jak najlepszą prezentację. Planował podzielenie jej i rozmieszczenie w paru miejscach. Oprócz Cricoteki z teatralnym archiwum marzył o prezentacji malarstwa swojego i Marii Stangret w Hucisku, a rysunki zebrał w „kolekcję A" i widział ich miejsce w galerii przy pracowni na Siennej, gdzie zresztą dziś je na wystawach prezentujemy.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Sprzeciw wobec planów odwołania dyrektora Muzeum Historii Polski Roberta Kostry
Kultura
Prof. Małgorzata Omilanowska-Kiljańczyk dyrektorką Zamku Królewskiego
Kultura
DALI CYBERNETICS - Immersyjna podróż w głąb genialnego umysłu Salvadora Dalí
Kultura
Profesor Wojciech Fałkowski odwołany ze stanowiska dyrektora Zamku Królewskiego
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Kultura
Rebecca Horn, legendarna niemiecka artystka o międzynarodowej sławie, nie żyje