Wybór „Pasji według świętego Łukasza" na inaugurację tegorocznego festiwalu w Salzburgu to kolejny dowód, że ma ona wyjątkowe znaczenie w dziejach XX-wiecznej muzyki. Obecne wykonanie wsparł Instytut Adama Mickiewicza, ale dyrekcja największej imprezy muzycznej Europy od kilku lat przygotowywała się, by tak uczcić 85. urodziny Krzysztofa Pendereckiego.
Smutne, że na inauguracji nie pojawił się żaden nasz decydent, choć to najważniejsze z wydarzeń w tym szczególnym roku i doskonały pretekst do poprawy wizerunku Polski. Warto było być choćby dlatego, by zobaczyć, z jakim entuzjazmem publiczność powitała wchodzącego na estradę kompozytora. A spośród wykonawców szczególnie gorąco oklaskiwano Chór Filharmonii Krakowskiej i Warszawski Chór Chłopięcy.
Chóry pełnią w tym utworze rolę szczególną, od rozwścieczonego tłumu żądającego od Piłata skazania Chrystusa na śmierć po wykonawców wyciszonej sekwencji „Stabat Mater", jednego z najbardziej poruszających utworów chóralnych Pendereckiego. Z kolei głosy chłopięce dodają „Pasji" duchowego skupienia.
Było to szczególne wykonanie utworu, który przecież w ciągu półwiecza doczekał się już ponad 100 interpretacji. Kent Nagano zrezygnował w Salzburgu z eksponowania nadmiernego dramatyzmu i monumentalności, co w „Pasji" odnajdują inni dyrygenci. Dominowało skupienie, naturalność i prostota narracji, co podkreśliło emocjonalną szczerość tej muzyki.
Jak napisał jeden z austriackich recenzentów, Kent Nagano był zarówno dyrygentem, jak i reżyserem, wykreował niemal teatralny thriller o uniwersalnym ludzkim charakterze. Doskonale wpasowali się w tę koncepcję soliści, zwłaszcza amerykański baryton Lucas Meachem w partii Chrystusa. W jego ujęciu zapadająca w pamięć fraza „Deus meus" („Boże mój") stała się początkiem przejmującej rozmowy syna z ojcem.