Czołg Pz.Kampf.V Ausf. A Panther został wyprodukowany pod koniec 1943 roku. W styczniu 1945 roku w rzece Czarna Nida koło Kielc niemieckie oddziały pancerne porzuciły taką panterę. Pojazd utknął w błocie niedaleko Bieleckich Młynów (gmina Morawica). W latach 50. Ludowe Wojsko Polskie wysadziło mu wieżę, ale niemal cały kadłub został tam na kolejne dziesięciolecia.
Wraz ze zmianą ustroju w 1989 roku przyszedł nowy rozdział dla ukrytej dotąd w rzecznym mule niemieckiej pantery. Na czołg chrapkę mieli historycy z Muzeum Wojska Polskiego, ale także prywatni kolekcjonerzy. Znali bowiem jej wartość historyczną.
Prywatna firma P. z Wyszkowa postanowiła wyciągnąć pojazd z błota. Formalnie zrobiła to we współpracy z lokalnym Stowarzyszeniem Żołnierzy i Sympatyków 4-pułku z Kielc. O pomoc poprosiła wojsko z jednostki w Bukówce, które użyczyło wozów zabezpieczenia technicznego. W wyciąganiu z Czarnej Nidy pantery tłumnie brali udział miłośnicy militariów. Operacja udała się. W 1990 roku ważący ok. 30 ton wrak wyciągnięto na brzeg. Mimo, że maszyna przeleżała niemal 45 lat w wodzie jest stan techniczny był całkiem niezły. Nadwozie zostało załadowane na lawetę i pojechało do Warszawy. Pantera została złożona w jednym ze składów złomu.
Wtedy rozpoczęła się gra, gdzie w przyszłości ma trafić pantera. Początkowo mowa była o muzeum regionalnym w Skarżysku Kamiennej. Potem prywatny przedsiębiorca z Wyszkowa zaproponował, aby sprzedać ją do Niemiec, a zysk przeznaczyć na zakup dla tego świętokrzyskiego muzeum transportera opancerzonego T-48.
W 1991 roku K. przedsiębiorca z Wyszkowa wystąpił do konserwatora zabytków o wydanie zgody na wywiezienie "złomu" - jak określał panterę, do Niemiec. Jednak konserwator zabytków, Muzeum Wojska Polskiego oraz Muzeum Techniki wydały jednoznacznie negatywne opinie na ten temat - nie wyraziły zgody na taki transport. "Stanowiłoby to uszczerbek dla kultury narodowej" - uznał konserwator.