Zapiekanka z mięsem kraba i szalotkami, ryba w indyjskim curry, czekoladowy pudding, krem cytrynowy albo ciasto z morelami. Na koniec espresso z designerskiej filiżanki. To nie jest wbrew pozorom propozycja menu na robocze spotkanie ministrów. Tak jadają astronauci.
Nad kompozycją walorów odżywczych pracuje sztab ekspertów. O dziwo, dbają też o smak tego, co się je na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. A każdy członek załogi potrzebuje 3000 kalorii dziennie. To zapotrzebowanie trzeba pokryć liofilizowaną zawartością torebek foliowych.
Żywność w plastiku musi być odporna na zmienne warunki otoczenia – temperaturę i przeciążenia. Musi też dać się długo przechowywać. I musi być lekka, bo wysyłanie towarów na orbitę kosztuje. W zależności od rakiety i pojazdu od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów za kilogram. Sprawia to, że liofilizowane kotlety należą zapewne do najdroższych obiadów świata.