— Osłona została usunięta i odleciała daleko on naszego urządzenia, tak jak zaplanowaliśmy — powiedział menedżer projektu misji Kepler James Fanson z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kaliforni.
To pierwszy krok w kierunku rozwiązania zagadki, która nurtuje ludzkość od ponad 100 pokoleń; czy oprócz naszej Ziemi są w kosmosie jakieś zamieszkałe światy.
Kepler wysłany w kosmos 6 marca spędzi na orbicie trzy i pół roku. Przez ten czas zarejestruje światło ponad 100 tys. gwiazd w poszukiwaniu na ich tle planet podobnych do Ziemi. Część z nich znajduje się w tzw. ekostrefie, takiej w odległości od swojej gwiazdy, która pozwala na istnienie wody w stanie płynnym. Podstawowym instrumentem sondy jest fotometr służący do pomiaru jasności gwiazd. To rodzaj kamery o rozdzielczości 95 megapikseli (najdokładniejszej, jaka znajduje się w przestrzeni).
Obraz gwiazd tworzony będzie przez teleskop. Wyposażony w lustro o średnicy 1,4 metra teleskop skupi się na wycinku naszej Galaktyki z kilkoma milionami gwiazd pomiędzy konstelacjami Łabędzia i Liry. Poszuka planet, które przedefilują przed czołem swojej macierzystej gwiazdy. Układ optyczny, w który wyposażony jest teleskop, będzie w stanie zarejestrować nawet minimalną zmianę jasności gwiazd. Sonda prześle na Ziemię do analizy dane wytypowanych już spośród ponad 4 milionów, które znajdą się w polu widzenia teleskopu.
Naukowcy znają już 340 planet pozasłonecznych, ale żadna z nich nie jest tak mała jak Ziemia. Kepler jest pierwszym instrumentem badawczym wyspecjalizowanym do poszukiwania planet podobnych do naszej.