– Arcybiskup Jan Paweł Lenga nie reprezentuje Kościoła katolickiego w Polsce. Nigdy nie był i nie jest członkiem Konferencji Episkopatu Polski. Wypowiedzi abp. Lengi nie można więc w żaden sposób utożsamiać z KEP. Nie można ich też traktować jako stanowiska polskich biskupów. Należy wyrazić ubolewanie, że abp Lenga występuje w środkach społecznego przekazu i wprowadza wiernych w błąd – komunikat z takimi informacjami wydał w środę ks. Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik KEP.
To reakcja na liczne w ostatnim czasie wystąpienia emerytowanego biskupa Karagandy w Kazachstanie, który po przejściu na emeryturę zamieszkał w Polsce.
Abp Lenga budzi spore kontrowersje, przyznając, że podczas mszy nie modli się za papieża Franciszka, mówi o nim per „Bergoglio", uważa go za heretyka, twierdzi, że „dzisiejsi biskupi, wraz z Bergoglio, prowadzą Kościół na zatracenie". Do niedawna hierarcha prezentował swoje poglądy głównie w książkach, na spotkaniach autorskich oraz internetowych rozmowach. W poniedziałek był jednak gościem TVP Info w programie „Warto rozmawiać".
Kukułcze jajo
Komunikat rzecznika odcinający się od arcybiskupa to właściwie jedyne, co można w jego sprawie oficjalnie zrobić. Formalnie nie podlega on władzy żadnego z polskich biskupów, lecz Stolicy Apostolskiej. Przepisy odnoszące się do biskupów seniorów dokładnie opisują ich prawa i obowiązki, ale w sytuacji, gdy pozostają oni w obrębie Kościoła lokalnego, na terenie którego działali.
– Biskupi powinni ostrzegać wiernych przed jego działalnością i naciskać na nuncjusza, by jako przedstawiciel papieża rozwiązał ten problem – wskazuje rozmówca „Rz" z kręgów zbliżonych do Episkopatu. – Problem w tym, że arcybiskup nie uważa Franciszka za papieża, a zatem istnieje prawdopodobieństwo, że nie podporządkuje się także zaleceniom kierowanych przez niego urzędów – dodaje.