Co grozi gapowiczowi sprawdził Holender Gregory Demey, czterokrotnie przyłapany w belgijskich kolejach. Bilet, którego nie miał, kosztował nieco ponad 11 euro, a dopłata, której również nie chciał uiścić do rąk konduktora - 8 euro. Przewoźnik pozwał krnąbrnego pasażera przed sąd pokoju w Ypres. Zamiast pierwotnej kary zażądał po 200 euro za każdą podróż umyślnie odbytą bez biletu, czyli 800 euro ryczałtowego odszkodowania.
Demey utrzymywał wówczas, że zgodnie z unijnym rozporządzeniem 1371/2007 dotyczącym praw i obowiązków pasażerów w ruchu kolejowym brak biletu nie wpływa na ważność umowy przewozu. Kwalifikacja ta jest o tyle ważna, że belgijskie przepisy chroniące konsumentów mówią, że niedozwolone są klauzule i warunki, które przewidują za niewykonanie zobowiązań konsumenta żądanie od niego odszkodowania nieproporcjonalnego do szkody, jaką poniósł przedsiębiorca.