– Obecnie nasze siły wychodzą z obwodu kurskiego. Myślę, że zostaną całkowicie wycofane do końca tygodnia. Rosjanie już kontrolują Sudżę, ale nie udało się im doprowadzić do okrążenia ukraińskich jednostek – mówi „Rzeczpospolitej” dobrze poinformowany oficer ukraińskich sił zbrojnych, który zastrzega sobie anonimowość. – Putin nigdy nie jeździ tam, gdzie trwają działania wojenne. Odważył się tam pojawić tylko dlatego, że nasza operacja dobiega końca – dodaje.
W środę rosyjski dyktator w mundurze wojskowym po raz pierwszy udał się do obwodu kurskiego, odkąd trwają tam działania wojenne (od sierpnia 2024 roku). W lokalnym sztabie swojej armii długo z listy odczytywał podziękowania dla walczących tam jednostek armii rosyjskiej. O walczących w tym rejonie żołnierzach z Korei Północnej nie wspominał.
– Waszym zadaniem jest w najkrótszym czasie ostatecznie zniszczyć przeciwnika – mówił. Dowódca rosyjskiego sztabu generalnego Walerij Gierasimow nie ukrywał, że Rosji zależy na szybkim sukcesie w obwodzie kurskim, by pozbawić Ukrainę „karty przetargowej” podczas ewentualnych rokowań pokojowych.
Czytaj więcej
Najlepszym scenariuszem dla nas byłoby, gdyby Ameryka rozmieściła w Ukrainie nawet jakąś symboliczną liczbę swoich żołnierzy. To byłaby tarcza dla nas – mówi „Rz” Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z kijowskiego Centrum Razumkowa.
Ofensywa Rosji w obwodzie kurskim. Putinowi pomogła decyzja Trumpa?
– Tak czy inaczej operacja w obwodzie kurskim była sukcesem Ukrainy. Po raz pierwszy udało się zająć terytorium Rosji od czasów II wojny światowej i obnażyć czułe punkty państwa rosyjskiego i tamtejszej armii. Była to największa porażka armii Putina i jego generałów – mówi nasz rozmówca w armii ukraińskiej.