Polska prokuratura chce włączyć się w międzynarodowe śledztwo prowadzone od ubiegłego tygodnia przez Danię i Szwecję w sprawie uszkodzenia rurociągów Nord Stream. W piątek decyzją prokuratora generalnego wszczęto polskie śledztwo w tej sprawie – prowadzi je Pomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Gdańsku. – Teren Morza Bałtyckiego określa się jako teren sojuszu NATO, więc każdy atak, dywersji czy sabotażu, jest skierowany przeciwko państwom sojuszu – mówi gen. Roman Polko, były szef GROM-u.
Na Bałtyku znajdują się dwie kluczowe inwestycje zapewniające bezpieczeństwo energetyczne kraju – to terminal LNG w Świnoujściu i nowy rurociąg Baltic Pipe, który uniezależnia nas od rosyjskiego gazu. To 275 km gazociągu podmorskiego, który biegnie od miejscowości Faxe w Danii do Pogorzelicy w Polsce oraz 231 km gazociągów krajowych na lądzie.
Czytaj więcej
Prokurator Generalny polecił wszczęcie śledztwa w sprawie uszkodzeń rurociągów i wycieków gazu na dnie Morza Bałtyckiego - dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Tymczasem autorzy analizy z Ośrodka Studiów Wschodnich przestrzegają, że uszkodzenie Nord Stream to sygnał z Rosji, że jest gotowa do atakowania podobnych obiektów, np. takich jak właśnie Baltic Pipe. „Widać koincydencję czasową uszkodzeń NS1 i NS2 z inauguracją Baltic Pipe 27 września” – piszą eksperci.
Iwona Dominiak, rzecznik Gaz-Systemu, zapewnia „Rz”, że „stan techniczny podmorskiego gazociągu Baltic Pipe oraz pozostałej infrastruktury przesyłowej GAZ-SYSTEM jest na bieżąco monitorowany przez wyspecjalizowane służby eksploatacyjne, a także odpowiednie organy państwowe”. Jednak „informacja na temat podjętych działań zabezpieczających stanowi tajemnicę państwową” – podkreśla.