Przypomnijmy, iż Janusz Palikot został zatrzymany w czwartek, 3 października ub.r., w Lublinie przez CBA. Prokuratura przedstawiła wówczas byłemu posłowi osiem zarzutów: siedem dotyczy oszustwa, a jeden przywłaszczenia mienia. Chodzić może o kilka tysięcy osób oszukanych na kwotę ok. 70 mln zł. Dwa dni później sąd zdecydował o tymczasowym areszcie (Palikot przebywał w nim przez blisko pięć miesięcy, wyszedł na wolność w styczniu pod koniec stycznia po wpłaceniu kaucji).
Obrońcy Palikota zarzucili prokuraturze złamanie tajemnicy adwokackiej. Chodziło o zarekwirowany telefon biznesmena. Podczas oględzin prokurator miał przeczytać znajdującą się w nim korespondencję pomiędzy obrońcą a jego klientem oraz wykorzystać znajdujące się w niej informacje na posiedzeniu sądu rozpoznającego wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania. - Tam był owoc zakazany – to, o czym adwokat w ramach tajemnicy zawodowej mówi ze swoim klientem. A owoc zakazany chyba najbardziej kusi i prokurator wiedząc, że nie może tego zrobić, wiedząc, że popełni przestępstwo wchodząc do tego telefonu, jak ten pierwotny człowiek nie mógł się pokusie oprzeć i wszedł - mówił mec. Jacek Dubois.
Czytaj więcej
Obrońca Janusza Palikota - mec. Jacek Dubois - zapowiedział złożenie doniesienia o możliwości pop...
Prokuratura: nie doszło do naruszenia tajemnicy adwokackiej lub obrończej
Po tych informacjach prokuratura wdrożyła postępowanie sprawdzającego, które 8 listopada ub. roku zakończyło się wydaniem postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez prokuratorów.
„W toku czynności sprawdzających (w trybie art. 307 k.p.k.) ustalono, że nie doszło do naruszenia tajemnicy adwokackiej lub obrończej. Przede wszystkim ani prokurator, ani funkcjonariusz CBA nie ujawnili i nie wykorzystali żadnych wiadomości pochodzących od adw. Jacka Duboisa. W toku standardowej czynności procesowej (oględzin telefonu podejrzanego) ujawniono historyczne wiadomości pomiędzy podejrzanym a innymi osobami, w tym wiadomości wysyłane do Jacka Duboisa. Wówczas nie był on jeszcze ani obrońcą, ani pełnomocnikiem Janusza P. w tej sprawie” - informuje prokuratura.