Odwołując się do filmu Charliego Chaplina "Dyktator" z 1940 roku, Zełenski stwierdził, że ten film "nie zniszczył w tamtym czasie prawdziwego dyktatora, ale dzięki kinu i dzięki temu filmowi, środowisko filmowe nie milczało, w żaden sposób".
- Kino przemówiło i był to głos przyszłego zwycięstwa wolności - stwierdził Zełenski nawiązując do filmu, który był satyrą wymierzoną w Adolfa Hitlera.
Czytaj więcej
Rozmowy pokojowe między Rosją a Ukrainą znalazły się w stagnacji, o co oba państwa nawzajem się oskarżają. Moskwa twierdzi, że powrót do rozmów może być trudny.
- Ponownie, tak jak w przeszłości, dziś znów mamy dyktatora i znów toczy się wojna o wolność - stwierdził następnie Zełenski.
- I ponownie, tak jak w przeszłości, kino nie powinno milczeć - dodał.