Nieduże i średnie kraje zazwyczaj traktują międzynarodowe instytucje prawne jako broń przeciwko potencjalnym zapędom tych największych. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze zajmuje się zbrodniami wojennymi. Jeżeli więc jakieś państwo nie chce być w trybunale, można je podejrzewać, że nie odrzuca wojny jako środka podboju, aneksji, zmiany granic – w przypadku takich działań międzynarodowe instytucje mogą jego przywódców oskarżyć o zbrodnie wojenne.
Państwo takie może też – jak przedstawia to Rosja, nigdy nienależąca do MTK – realizować swoje „interesy bezpieczeństwa”. Język interesów i bezpieczeństwa pobrzmiewa również w wypowiedziach nowej amerykańskiej administracji amerykańskiej, na przykład w odniesieniu do Grenlandii. USA również nie są skrępowane przynależnością do haskiego trybunału.
Czytaj więcej
Premier Węgier Viktor Orbán nie zgodził się na przyjęcie stanowiska Unii Europejskiej wyrażająceg...
Dlaczego Viktor Orbán nie lubi międzynarodowych trybunałów?
W łagodniejszej wersji można założyć, że Węgry, pod wodzą Viktora Orbána, mają osobiste, długoletnie, złe z ich punktu widzenia doświadczenia z międzynarodowym trybunałem – tym unijnym. A ten haski uznały za obsadzony podobnymi prawnikami, którzy – ich zdaniem – niesłusznie prześladują premiera sojuszniczego Izraela Beniamina Netanjahu.
Orbán był pierwszym europejskim przywódcą, który ostro skrytykował ubiegłoroczny nakaz aresztowania Netanjahu, oskarżonego o zbrodnie w Strefie Gazy. I zapowiedział, że zaprosi izraelskiego premiera do Budapesztu, by pokazać, że nakazu nie uznaje. W tym kontekście ogłoszona w czwartek zapowiedź wystąpienia Węgier z MTK, gdy do tej wizyty Netanjahu wreszcie doszło, nie jest tak bardzo zaskakująca.