Takiej liczby znakomitości ze świata Polska chyba jeszcze nie przyjmowała. Od Karola III po Filipa VI, od Emmanuela Macrona po Sergia Mattarellę, od Justina Trudeau po Olafa Scholza – w to poniedziałkowe popołudnie zbierze się na miejscu największego obozu koncentracyjnego III Rzeszy kilkudziesięciu monarchów, prezydentów i szefów rządu.
Ale to tylko z pozoru triumf pamięci nad zapomnieniem. Lista nieobecnych przynajmniej równie wiele mówi o dzisiejszym świecie. Izrael, kraj narodu, którego synowie i córki stanowią przytłaczającą większość ofiar tego miejsca kaźni, wysyła przedstawiciela niskiego szczebla, bo premier Beniamin Netanjahu obawia się aresztowania z powodu zarzutów o zbrodnie w czasie pacyfikacji Strefy Gazy, zaś prezydent Jicchak Herzog swoją nieobecnością chciał dać wyraz oburzenia brakiem jasnego poparcia polskich władz dla polityki szefa rządu.
Czytaj więcej
Auschwitz to symbol zbrodni i dehumanizacji, ale też miejsce nadziei, które zmusza do fundamentalnych pytań o dobro i zło w człowieku. 80. rocznica wyzwolenia obozu to czas hołdu dla ofiar i refleksji nad tym, jak uczyć przyszłe pokolenia odpowiedzialności za historię.
Zabrakło także Władimira Putina, przywódcy kraju, który przerwał przed 80 laty kaźń w Auschwitz, ale teraz sam prowadzi zbrodniczą wojnę. Delegacja niskiego szczebla przyjechała też z Waszyngtonu ogarniętego trumpowską gorączką.
Przeszło połowa Polaków uważa, że Holokaust może się powtórzyć
Cywiński w rozmowie z hiszpańskim portalem El Independiente zwraca uwagę, że Hitler potrzebował ledwie sześciu lat, aby przekonać Niemcy, jeden z najbardziej rozwiniętych krajów świata, do bezprecedensowej zbrodni likwidacji całego narodu. I zadaje pytanie, jak długo by to zajęło w czasach mediów społecznościowych?