Artur Bartkiewicz: Raport o Karolu Nawrockim paradoksalnie zaszkodzi Rafałowi Trzaskowskiemu

Michał Żebrowski rozpływał się niedawno w TVP nad swoim przyjacielem Rafałem Trzaskowskim, który od najmłodszych lat miał być „ulubieńcem rówieśników i grona pedagogicznego”, a charyzmą wyróżniał się już w czwartej klasie szkoły podstawowej. Pytanie, czy takie pozycjonowanie tego kandydata nie jest receptą na kłopoty.

Publikacja: 03.12.2024 11:39

Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki

Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki

Foto: PAP/Piotr Nowak, Wojciech Jargiło

Na pierwszy rzut oka kłopoty zdaje się mieć dziś Karol Nawrocki. Raport, który – podobno – miał powstać wewnątrz samego PiS wskazuje, że w przeszłości obecny prezes IPN spotykał się z mało sympatycznymi ludźmi w rodzaju „bandziorów z gangów motocyklowych” i „neonazistów”. Ponadto na sali bokserskiej, gdzie trenował, miał trzymać się z osobami z przestępczego półświatka. Jeszcze zanim został kandydatem na prezydenta „Rzeczpospolita” ujawniła, że dał się sfotografować z byłym członkiem gangu sutenerów. Nie są to, delikatnie mówiąc, osoby, z którymi prezydent RP powinien być widywany.

Dlaczego raport ws. Karola Nawrockiego może stać się jego atutem? Dwa powody

Raport może jednak paradoksalnie stać się na dłuższą metę atutem Nawrockiego. Sam kandydat na prezydenta zwraca uwagę, że jako prezes IPN spotykał się z osobami, o których mowa w raporcie, „w więzieniach, gdzie angażował się w proces resocjalizacji”. Znajomości z sali bokserskiej się nie wypiera, ale podkreśla, że z tymi, których spotykał na ringu, łączył go tylko boks. Cały raport Nawrocki określa jako brudną kampanię, kierując narrację w stronę konstatacji, że jest na tyle poważnym kandydatem, iż trzeba sięgać po ciosy poniżej pasa, aby mu zaszkodzić. Na pytania o raport odpowiada cierpliwie, nie stwarza wrażenia, jakby chciał ucinać temat, co ma pokazywać, że nie ma nic do ukrycia. To jeden mały punkcik.

Czytaj więcej

Raport o Karolu Nawrockim. Mateusz Morawiecki zabrał głos. Wskazał, na czyje zlecenie dokument powstał

Drugi znacznie większy punkt może zdobyć wtedy, gdy uwidoczni kontrast między nim, kandydatem z sali bokserskiej, który w życiu niejedno widział i niejednego spotkał, a Rafałem Trzaskowskim, cudownym dzieckiem Platformy Obywatelskiej, powołanym od małego, jak przekonuje nas Żebrowski w TVP, do rzeczy wybitnych i wyjątkowych. Nawrocki, jeśli raport nie będzie skutkował żadnymi zarzutami wykraczającymi poza to, że prezes IPN zna niesympatycznych ludzi, może wobec tych doniesień pokazywać się jako kandydat, który z niejednego pieca chleb jadł – i odnajduje się zarówno na salonach (jest wszak prezesem IPN), jak i w miejscach, w których ludzie chodzą raczej w dresie niż garniturze. Tymczasem Rafał Trzaskowski, jeśli jego zwolennicy, wzorem Żebrowskiego, będą zbyt często mówić o znakach na niebie i ziemi, które zapowiadały wielkie dzieła mające być jego udziałem, oraz o kolegach, koleżankach i nauczycielach wpatrzonych w Rafała jak w obraz, może w pewnym momencie wzbić się tak wysoko, że w oczach wyborców straci kontakt z ziemią.

Wyborcy niebędący kibicami żadnej ze stron w pewnym momencie mogą mieć wybór między prymusem a człowiekiem, który ma swoje wady, jak oni, ale mimo tego doszedł bardzo wysoko

Kogo wybierze wyborca niezaangażowany: prymusa czy człowieka, który ma wady, ale mimo nich zaszedł wysoko

Oczywiście w tej rozgrywce nie chodzi ani o tradycyjnego wyborcę KO, dla którego to, co mówi Żebrowski o Trzaskowskim jest oczywistą oczywistością, a raport o Nawrockim kompromituje go ostatecznie i definitywnie. Ani o tradycyjnego wyborcę PiS, który wie, że Trzaskowskiego popiera tylko godna pogardy „warszawka”, a Nawrocki, jeśli spotykał się ze złymi ludźmi, to tylko po to, aby po spotkaniu z nim wybierali drogę światła. Chodzi o wyborców niebędących kibicami żadnej ze stron, którzy w pewnym momencie mogą mieć wybór między prymusem a człowiekiem, który ma swoje wady, jak oni, ale mimo tego doszedł bardzo wysoko i mierzy jeszcze wyżej. Na pytanie, czy w takiej sytuacji wyborca niezaangażowany na pewno wybierze tego pierwszego, jeśli ten pozwoli tak ustawić linię podziału, niech każdy odpowie sobie sam.

Na pierwszy rzut oka kłopoty zdaje się mieć dziś Karol Nawrocki. Raport, który – podobno – miał powstać wewnątrz samego PiS wskazuje, że w przeszłości obecny prezes IPN spotykał się z mało sympatycznymi ludźmi w rodzaju „bandziorów z gangów motocyklowych” i „neonazistów”. Ponadto na sali bokserskiej, gdzie trenował, miał trzymać się z osobami z przestępczego półświatka. Jeszcze zanim został kandydatem na prezydenta „Rzeczpospolita” ujawniła, że dał się sfotografować z byłym członkiem gangu sutenerów. Nie są to, delikatnie mówiąc, osoby, z którymi prezydent RP powinien być widywany.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jarosław Kuisz: Wokeizm i „zbędni ludzie”
Komentarze
Donald Trump ma inne priorytety niż Polska i spotkanie z Andrzejem Dudą
Komentarze
Jan Zielonka: Czar niezależnych kandydatów
Komentarze
Braun lub Korwin-Mikke wystartuje w wyborach. Nawrocki może się ucieszyć
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Komentarze
Estera Flieger: KO weszła w raport o Nawrockim jak w masło. Tak jak mógłby chcieć tego Kaczyński
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska