Donald Trump, bezdyskusyjny triumfator amerykańskich wyborów, zakończył swoją kampanię w Grand Rapids w stanie Michigan obietnicą „wyzwolenia” Stanów Zjednoczonych spod okupacji imigrantów. Ten ostatni akord kampanii wybrzmiał wyjątkowo głośno; kwestia nielegalnych imigrantów jest nie tylko jedną z najważniejszych osi politycznego sporu za Atlantykiem, ale także niezwykle polaryzującym wątkiem przewodnim codziennych rozmów Amerykanów.
Problem imigrantów w USA. Ameryka tęskni za przeszłością
O jakiej grupie ludzi mówimy? Szacuje się, że jest ich ponad 2,5 mln. Czyli dużo, nawet z perspektywy kraju, którego populacja przekracza 335 mln ludzi i w którym ich integracja nie byłaby szczególnym problemem. A jednak są drzazgą w oku amerykańskiej opinii publicznej. Może nawet nie dlatego, że to właśnie oni niosą ze sobą szczególne zagrożenia przestępczością, chaosem czy narkotykami; są raczej zapowiedzią, a zarazem symbolem przemian etnicznych i kulturowych, przed którymi staje – i na dłuższą metę nie może się obronić – tęskniąca za przeszłością Ameryka. W tym sensie realizacja Trumpowskiej obietnicy „Make America Great Again” jest bez nich, ich dzieci i wnuków niemożliwa.
Czytaj więcej
Amerykanie zakończyli głosowanie w wyborach, w których wybierają 47 prezydenta Stanów Zjednoczonych. O urząd walczyli obecna wiceprezydent USA, kandydatka Partii Demokratycznej Kamala Harris oraz były prezydent, kandydat Partii Republikańskiej Donald Trump. Trump ogłosił już swoje zwycięstwo w wyborach. Według projekcji CNN i NBC zdobył ponad 270 głosów elektorskich.
Oto prawdziwe wyzwanie nowej administracji. O ile bowiem łatwo schlebiać w kampanii tym, którzy widząc Latynosów na ulicach San Francisco, zadają pytanie, czy to jeszcze Kalifornia, czy już Santiago de Chile, o tyle użycie przeciw imigrantom Gwardii Narodowej nie będzie żadnym rozwiązaniem. Może tylko wywołać gwałtowne, zapewne krwawe rozruchy, które uderzą w amerykańską politykę, gospodarkę i spokój społeczny. Świat widział tego próbkę po zabójstwie George’a Floyda w Minneapolis w 2020 roku i przy wielu innych okazjach.
Czytaj więcej
Niezależnie od tego, czy wybory prezydenckie w USA wygra Donald Trump czy Kamala Harris, przebieg kampanii wyborczej raczej osłabia, niż wzmacnia demokrację.