Przed wyborami do europarlamentu 26 maja 2019 roku zagadką było, czy o ich wyniku zdecyduje film dokumentalny Tomasza Sekielskiego na temat pedofilii w Kościele – „Tylko nie mów nikomu”, mający premierę dwa tygodnie wcześniej. Patryk Vega był przekonany, że jego „Polityka” kształtowała wyobraźnie Polaków, którzy zameldowali się przy wyborczych urnach 13 października tego samego roku. Z kolei jesienią 2023 roku na finale kampanii miała zaważyć Agnieszka Holland, która „Zieloną granicą” zabrała głos w dyskusji o kryzysie na pograniczu polsko-białoruskim.
Czytaj więcej
„Tylko nie mów nikomu” – film dokumentalny Tomasza Sekielskiego o pedofilii w Kościele, który swoją oficjalną premierę będzie miał w sobotę, już na etapie produkcji został uznany za film antykościelny. Film tendencyjny, którego głównym celem jest atak na Kościół. Film, który potwierdzi wszystkie zarzuty jakie kieruje się wobec duchownych i biskupów. Brak wrażliwości na krzywdę ofiar, nieprzejrzystość procedur, ukrywanie pedofilów i nie wyciąganie wobec nich żadnych konsekwencji. Innymi słowy: Kościół to wyłącznie siedlisko zła, a księża to seksualni dewianci.
O ile wszystkie z wymienionych filmów gromadziły przed ekranami sporą publiczność, dokument Sekielskiego był przyczynkiem do ważnej debaty, a zakup biletu na „Zieloną granicę”, owszem, stanowił polityczną deklarację, o tyle mimo wszystko trudno zgodzić się z tezą o ich wyborczym znaczeniu. Inaczej zakłada Donald Trump, który wyraźnie boi się magii srebrnego ekranu. Również widzowie polskich kin mogą już zobaczyć „Wybrańca”, którego jest bohaterem.
Donald Trump i Roy Cohn: uczeń przerósł mistrza?
To właściwie dwugodzinny teledysk: reżyser Ali Abbasi proponuje nam obraz dynamiczny, istny rollercoaster. Hipnotyzuje zdjęciami z nowojorskiej ulicy i panoramą rosnących w oczach Donalda Trumpa wieżowców, czemu towarzyszą największe przeboje minionej epoki – od muzyki elektronicznej przez pop, funk i disco („Blue Monday” New Order, „Street Man” Brooklyn Dreams czy Baccara z „Yes Sir, I can boogie”). Sebastian Stan w tytułowej roli opanował gestykulację i mimikę Trumpa, nie robiąc z niego karykatury.
Film ten, opowiadający o początkach kariery lidera branży nieruchomości, dzieli się na dwie części: w pierwszej młody Trump pilnie uczy się od zepsutego do szpiku kości prawnika, który na każdego ma taśmę – Roya Cohna (doskonały Jeremy Strong; postać jest oczywiście historyczna – doradzał senatorowi McCarthy’emu oraz posłał na krzesło elektryczne Rosenbergów, i w istocie był mentorem przyszłego prezydenta), aby w drugiej stać się samodzielnym i porzucić mistrza.