Estera Flieger: Donald Trump to „Wybraniec”, ale czy zwycięzca?

W kolejnych scenach filmowy Donald Trump wyzywa polityków od frajerów. Bardziej niż o byłym (a kto wie, czy i nie przyszłym) prezydencie USA jest to jednak opowieść o skrajnym populizmie opakowanym w barwny papier.

Publikacja: 18.10.2024 04:21

Donald Trump

Donald Trump

Foto: AFP

Przed wyborami do europarlamentu 26 maja 2019 roku zagadką było, czy o ich wyniku zdecyduje film dokumentalny Tomasza Sekielskiego na temat pedofilii w Kościele – „Tylko nie mów nikomu”, mający premierę dwa tygodnie wcześniej. Patryk Vega był przekonany, że jego „Polityka” kształtowała wyobraźnie Polaków, którzy zameldowali się przy wyborczych urnach 13 października tego samego roku. Z kolei jesienią 2023 roku na finale kampanii miała zaważyć Agnieszka Holland, która „Zieloną granicą” zabrała głos w dyskusji o kryzysie na pograniczu polsko-białoruskim.

Czytaj więcej

Film Sekielskiego wstrząsający, ale Kościołem nie wstrząśnie

O ile wszystkie z wymienionych filmów gromadziły przed ekranami sporą publiczność, dokument Sekielskiego był przyczynkiem do ważnej debaty, a zakup biletu na „Zieloną granicę”, owszem, stanowił polityczną deklarację, o tyle mimo wszystko trudno zgodzić się z tezą o ich wyborczym znaczeniu. Inaczej zakłada Donald Trump, który wyraźnie boi się magii srebrnego ekranu. Również widzowie polskich kin mogą już zobaczyć „Wybrańca”, którego jest bohaterem.

Donald Trump i Roy Cohn: uczeń przerósł mistrza?

To właściwie dwugodzinny teledysk: reżyser Ali Abbasi proponuje nam obraz dynamiczny, istny rollercoaster. Hipnotyzuje zdjęciami z nowojorskiej ulicy i panoramą rosnących w oczach Donalda Trumpa wieżowców, czemu towarzyszą największe przeboje minionej epoki ­– od muzyki elektronicznej przez pop, funk i disco („Blue Monday” New Order, „Street Man” Brooklyn Dreams czy Baccara z „Yes Sir, I can boogie”). Sebastian Stan w tytułowej roli opanował gestykulację i mimikę Trumpa, nie robiąc z niego karykatury.

Film ten, opowiadający o początkach kariery lidera branży nieruchomości, dzieli się na dwie części: w pierwszej młody Trump pilnie uczy się od zepsutego do szpiku kości prawnika, który na każdego ma taśmę – Roya Cohna (doskonały Jeremy Strong; postać jest oczywiście historyczna – doradzał senatorowi McCarthy’emu oraz posłał na krzesło elektryczne Rosenbergów, i w istocie był mentorem przyszłego prezydenta), aby w drugiej stać się samodzielnym i porzucić mistrza.

Czytaj więcej

"Wybraniec" - Przedwyborczy pasztet Donalda Trumpa

Donald Trump o „Wybrańcu”: To śmieć

Trump próbował zablokować film, przejęty postuje o nim na X i straszy twórców pozwami. „Ten śmieć to czysta fikcja”, czytamy w oświadczeniu, które wydali jego ludzie. Aktorzy boją się, że staną się ofiarami nagonki. Z jednej strony filmowy Trump to istna kreatura, gwałci żonę (Ivana za życia wycofała te oskarżenia, scena szokuje opinię publiczną i niepokoi inwestorów). Z drugiej Sebastian Stan uważa, że Trump powinien być filmowcom wdzięczny za biografię wielowymiarową i złożoną.

Politycznej dynamiki „Wybraniec” nie zmieni. Szkoda czasu, jeśli tak chcemy go oglądać

Politycznej dynamiki „Wybraniec” nie zmieni. Szkoda czasu, jeśli tak chcemy go oglądać. Ale stanowi niezłe wyjaśnienie fenomenu Trumpa. Dostarcza odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób ociekający złotem biznesmen z samego środka elit przekonał wszystkich dookoła, że jest kandydatem antysystemowym. Klucz? W kolejnych scenach filmowy Trump wyzywa polityków od frajerów i przegrywów. Bo bardziej niż o byłym (a kto wie, czy i nie przyszłym) prezydencie Stanów Zjednoczonych jest to porywający wykład ze współczesnej historii Ameryki i opowieść o skrajnym populizmie opakowanym w barwny papier.

Przed wyborami do europarlamentu 26 maja 2019 roku zagadką było, czy o ich wyniku zdecyduje film dokumentalny Tomasza Sekielskiego na temat pedofilii w Kościele – „Tylko nie mów nikomu”, mający premierę dwa tygodnie wcześniej. Patryk Vega był przekonany, że jego „Polityka” kształtowała wyobraźnie Polaków, którzy zameldowali się przy wyborczych urnach 13 października tego samego roku. Z kolei jesienią 2023 roku na finale kampanii miała zaważyć Agnieszka Holland, która „Zieloną granicą” zabrała głos w dyskusji o kryzysie na pograniczu polsko-białoruskim.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Nizinkiewicz: Tusk uwierzył, że może zostać prezydentem RP. I może mieć rację
Materiał Promocyjny
Stabilność systemu e-commerce – Twój klucz do sukcesu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Wołodymyr Zełenski i jego plan zwycięstwa
Komentarze
Jan Skoumal: Nie śpię, bo pobieram książki z Legimi, a czasu na to jest coraz mniej
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Szczyt UE – nie ma żadnego kryzysu migracyjnego. Chodzi tylko o władzę
Komentarze
Wybory prezydenckie 2025: Kto się zmobilizuje, kto zostanie w domu?