Jacek Cieślak: Miś na miarę naszych możliwości

Polska Fundacja Narodowa ma doprowadzić do powstania filmu popularyzującego nasz kraj na świecie. Może wcześniej spopularyzuje siebie w Polsce?

Publikacja: 07.09.2022 22:01

Jacek Cieślak: Miś na miarę naszych możliwości

Foto: PAP/Leszek Szymański

Czytaj więcej

Polska Fundacja Narodowa rusza na podbój Hollywood. Superprodukcja o Polsce w końcu powstanie?

Mówimy o fundacji dysponującej darowiznami rządowych spółek, której legalność powołania i praworządność działania podważa opozycja. Która w czasie największego natężenia walki o sądy finansowała rządową kampanię billboardową. W sprawie której NIK złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, gdy w terminie nie ujawniła dokumentów do kontroli.

Oczywiście produkcja filmu, który rzuci świat na kolana, to inna parafia, ale i w tej kwestii fundacja ma osiągnięcia: opłacanie amerykańskiej firmy PR-owej White House Writers Group za stworzenie kont promujących nasz kraj w mediach społecznościowych – takich, które nie miały żadnego znaczenia. I za spotkania, których agencja wcale nie organizowała. Są więc poważne podstawy, by mieć obawy, że fundacja pracuje nad filmem, który nie powstanie. I dzieje się to już od 2016 r. Niestety, za to nie przyznają Oscara.

Czytaj więcej

Jak Polska Fundacja Narodowa śni o Hollywood

W Ameryce pełno jest agencji i bezrobotnych twórców, którzy obiecają PFN wszystko, byle tylko zapełnić sobie kieszeń. Oni nie zdecydują się „na dziadowskie oszczędności”, bo tak jak peerelowskiemu Ryszardowi Ochódzkiemu z „Misia” Barei – im się to po prostu nie opłaca.

Kiedy rząd PiS przejmował państwo, dysponował wykwalifikowanymi specjalistami od robienia Polsce PR w świecie sztuki, jak Paweł Potoroczyn w Instytucie Adama Mickiewicza i Michał Merczyński w Narodowym Instytucie Audiowizualnym. Oni i ich zespoły realizowali skomplikowane projekty z najbardziej prestiżowymi instytucjami na świecie. Zasada była prosta: zagraniczne instytucje w porozumieniu z polskimi partnerami podpowiadały tematy, które mają szanse na ich rynkach.

PiS wolało jednak obsadzić rządowe stanowiska „swoimi”. „Samych swoich” w Ameryce już oglądaliśmy, powstanie więc może kiedyś dokument o marnowaniu publicznych pieniędzy i czasu. Choć chciałbym się mylić.

Mówimy o fundacji dysponującej darowiznami rządowych spółek, której legalność powołania i praworządność działania podważa opozycja. Która w czasie największego natężenia walki o sądy finansowała rządową kampanię billboardową. W sprawie której NIK złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, gdy w terminie nie ujawniła dokumentów do kontroli.

Oczywiście produkcja filmu, który rzuci świat na kolana, to inna parafia, ale i w tej kwestii fundacja ma osiągnięcia: opłacanie amerykańskiej firmy PR-owej White House Writers Group za stworzenie kont promujących nasz kraj w mediach społecznościowych – takich, które nie miały żadnego znaczenia. I za spotkania, których agencja wcale nie organizowała. Są więc poważne podstawy, by mieć obawy, że fundacja pracuje nad filmem, który nie powstanie. I dzieje się to już od 2016 r. Niestety, za to nie przyznają Oscara.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie